środa, 30 lipca 2014

KOSMETYKI POD LUPĄ







KOSMETYKI POD LUPĄ


Jestem wdzięczna Emmie za komentarz do ostatniego posta, jeśli masz skłonności do magazynowania kosmetyków możesz śmiało zastosować się do jej wskazówek:) Ja dzisiaj chciałam rozbudować ostatnią notkę o kilka ważniejszych informacji, przede wszystkim od czego zacząć porządkowanie kosmetyków oraz czego uniknąć aby znów nie dać się wciągnąć w drogeryjne pułapki:)

Kosmetyki są niezbędnikiem każdej kobiecej kosmetyczki, bez względu na to czy często się malujesz czy może należysz do osób obdarzonych przez naturę tak naturalnie piękną skórą i rysami twarzy, że skupiasz się przede wszystkim na pielęgnacji, to we wszystkim trzeba zachować umiar. Zdarza mi się obserwować jak dużo specyfików ląduje w kobiecej kosmetyczce i jak rzadko później kobiety tego wszystkiego używają. Jakie popełniamy najczęstsze błędy? Otóż przede wszystkim magazynujemy, kupujemy po kilka opakowań jeśli uda nam się je dostać w atrakcyjnej cenie, kupujemy bo coś jest z limitowanej serii, ma ładne opakowanie/ zapach, kupujemy bo lubimy eksperymentować i chętnie sięgamy po nowości czy w końcu, z nadzieją, że dany produkt w końcu pomoże nam się uporać z określonymi problemami (tutaj z doświadczenia wiem, że nie kończy się na jednym kosmetyku a na całej serii:P).

Jak zacząć?

1. Porządkowanie kosmetyczki.
Kobiety nie zdają sobie sprawy ile przeterminowanych specyfików chowają w kosmetyczce, na półce w łazience czy głęboko w szafce. Zaczynając od tych, których używasz do codziennej pielęgnacji zakończywszy na tych, których używasz okazjonalnie - przejrzyj dokładnie wszystko co posiadasz i pozbądź się tych, które są już zepsute. O tym, czy kosmetyk jest przeterminowany decyduje nie tylko data ważności ale przede wszystkim oznaczenie ile czasu po otwarciu produkt nadaje się do użycia (rysunek otwartego słoiczka z liczbą miesięcy). Jakiś czas temu zrobiłam takie porządki swojej mamie, nie obyło się bez protestów i krzyków, że wyrzucam nowe, użyte zaledwie kilka razy rzeczy:) (data ważności na niektórych z nich 2006:P). 

Kosmetyki, które nie są odpowiednie dla Twojej pielęgnacji i urody (np. krem, który Cię uczula (nawet jeśli kosztował fortunę), cień do powiek nie pasujący do Twojej tęczówki)) rozdaj kobietom z Twojego bliskiego otoczenia. To samo jeśli posiadasz spore ilości różnych specyfików a nie chcesz żeby się zepsuły.

2. Zrezygnuj z zakupów na dłuższy okres (w zależności od zapasów) i zużyj kosmetyki, które posiadasz. 
Bez względu na to czy zamawiasz rzeczy online, poprzez katalogi wysyłkowe bądź bezpośrednio robisz maraton po drogerii - wyklucz zupełnie bądź ogranicz czas, który do tej pory przeznaczałaś na zakupy. Po porządkach zorientujesz się jak wiele kosmetyków posiadasz i prawdopodobnie wizyty w drogerii okażą się dla Ciebie po prostu zbędne. Jeśli jednak słoiczek Twojego codziennego kremu powoli robi się pusty zminimalizuj zakupy tylko i wyłącznie do tego jednego produktu. Nie daj się namówić na inne specyfiki, nawet jeśli aktualnie trwa promocja. Przede wszystkim zużywaj te rzeczy, które już masz. Z czasem zorientujesz się, że zaoszczędziłaś nie tylko pieniądze i czas ale również miejsce na półce a samą kosmetyczkę spokojnie możesz wymienić na mniejszą.



Jak uniknąć nietrafionych zakupów?

1. Czy to jest dobre dla mojej skóry, czy dobrze mi w tym odcieniu?
Kobiety uwielbiają eksperymentować i bardzo łatwo dają się skusić na nową maseczkę do włosów czy krem do twarzy, zwłaszcza jeśli kosmetyk jest w ładnym opakowaniu i towarzyszy temu nietypowe hasło (np. "Krem stworzony specjalnie dla Twojej cery", "Skomponuj swój własny zapach", itp.). Często zapominamy o podstawowych kwestiach, tj. szampon do włosów normalnych nie poradzi sobie z kręconymi niesfornymi, suchymi na końcach włosami czy krem do skóry tłustej nie nadaje się na przesuszone partie przy cerze mieszanej. Wybieraj zatem kosmetyki odpowiednie dla Twojej skóry i urody. Nigdy nie kupuj w ciemno (online, katalogi) nowego kolorowego kosmetyku (przy założeniu, że wcześniej nie decydowałaś się na takie odcienie) jeśli nie masz możliwości sprawdzenia jak będzie współgrał z Twoją skórą bądź jak będzie się prezentował na ustach/ powiece. 

2. Opanowanie to podstawa:)
Nigdy nie śpiesz się z wyborem odpowiedniego kosmetyku, korzystaj z testerów, próbek i czytaj etykiety. W końcu wybieramy produkty, które później przeważnie lądują na naszej twarzy więc katowanie skóry specyfikami na zasadzie prób i błędów może przynieść zupełnie inny efekt od zamierzonego. Jeśli przemyślałaś sprawę i jesteś zdecydowana na nowy krem nie kupuj go od razu w sklepie, zaopatrz się w kilka próbek i sprawdź jak działa na Twojej skórze. To pozwoli oszczędzić Ci niepotrzebnego wydatku jeśli okazałoby się, że krem jednak nie działa cudotwórczo:)

Jakie Wy macie sprawdzone sposoby na udane zakupy?



Zdjęcia, źródło: Internet

poniedziałek, 28 lipca 2014

MÓJ KOSMETYKOHOLIZM





MÓJ KOSMETYKOHOLIZM

Gromadzenie niepotrzebnych, zbędnych rzeczy skupia się nie tylko na częściach garderoby. Jeśli masz skłonność do "chomikowania" to prawdopodobnie odbija się to na wszystkich otaczających Cię rzeczach. Ja obserwując kobiety ze swojego najbliższego otoczenia zauważam, że największą zmorą oprócz ciuchów są przede wszystkim kosmetyki (choć o samych butach też wiele dałoby się powiedzieć ;). Sama swego czasu, głównie z powodu problemów ze skórą (trądzik), wpadłam w ciąg kosmetykoholizmu. Robiłam kompleksowe zakupy co najmniej raz w miesiącu, zazwyczaj przez internet gdzie kupując większą ilość sztuk opłacałam jeden koszt przesyłki - i to jest właśnie jeden z takich przykładów kiedy oszukujemy siebie same myśląc, że oszczędzamy:) Kompleksowe zakupy to oczywiście nie mały kartonik, a właśnie karton specyfików, które krzyczą z opakowań, że poprawią nie tylko naszą zewnętrzną powłokę, ale że wręcz dosłownie "odnowią nas od środka":) Ja eksperymentowałam z różnymi specyfikami drogeryjnymi ale przede wszystkim tymi droższymi, aptecznymi (zakupy w sklepach stacjonarnych i aptekach też nie należały do rzadkości). Oprócz tego co chciałam kupić prawie zawsze dorzucałam coś "extra", a to krem do pielęgnacji skóry pod oczami, których miałam już 3 otwarte tubki albo cień do powiek w promocyjnej cenie, którego odcień zupełnie nie pasował do koloru moich oczu, balsam do ciała podczas gdy kilka stało już na mojej półce, krem do twarzy z nadzieją, że poradzi sobie z moim trądzikiem czy neonowe lakiery do paznokci podczas gdy w ogóle nie maluję paznokci na kolorowo. Z czasem byłam zmuszona zorganizować kartonik, a później karton na moje zapasy. Ktoś mógłby pomyśleć, że to paranoja (zwłaszcza jak kupuje się rzeczy, których nie będziemy używać często), prawdą jednak jest, że mnogość źródeł (przede wszystkim internet i tv) i informacji, które z nich czerpiemy wpływa dezorientująco i najpierw sugerujemy się opiniami innych, modą a dopiero na samym końcu słuchamy tego co mówi nam nasze ciało.



Najgorsze było to, że pomimo wielu nietrafionych zakupów w dalszym ciągu dużo kupowałam, często nawet nie będąc przekonaną do produktu i tak klikałam "Dodaj do koszyka" bądź "Kup Teraz" sugerując się niską ceną, ładnym opakowaniem, zachwalającymi opiniami innych, myślą, że płacę raz za przesyłkę więc to okazja czy w końcu z nadzieją, że dany produkt poradzi sobie z moim problemem. Mimo tego całego zakupowego szału cały czas miałam wrażenie, że czegoś mi brakuje, że powinnam się w coś zaopatrzyć a to podkład pod cienie do powiek, a to baza silikonowa pod podkład, puder matujący, błyszczyk do ust, krem do skórek, ogromna paleta z cieniami, odżywka wydłużająca rzęsy!, itd. - ja tutaj wymieniłam rzeczy, które okazały się totalnie zbędne w mojej kosmetyczce, były nietrafionym zakupem a przede wszystkim stratą pieniędzy. Ech, ale tak to niestety już jest, że dopóki nie spróbujesz nie będziesz wiedziała czy coś Ci odpowiada czy nie. I tak np. mimo tego, że od zawsze płynny podkład nakładałam palcami - miałam wtedy wrażenie, że jest rozprowadzony dokładnie, bez zostawiania smug, plam to po przeczytaniu kilku a nawet kilkudziesięciu opinii zdecydowałam się najpierw na zakup gąbeczek (z których nawet byłam zadowolona ale wciąż wygodniej było mi nakładać podkład palcami; poza tym częste mycie gąbeczek zupełnie mnie zniechęciło) a później z kolei po oglądnięciu kilku vlogów na zakup pędzli. Wypróbowałam trzy rodzaje z różnych firm, każdy następny droższy od poprzednika - no bo jak dziewczyna zachwala pędzel i pod filmikiem roi się od pozytywnych komentarzy to produkt naprawdę musi być dobry. Z moją wrodzoną dokładnością mimo tego iż starałam się robić wszystko jak należy nie mogłam się przekonać do pędzli. Nakładanie podkładu palcami jest najbardziej dokładne, zajmowało i w dalszym ciągu zajmuje mi najmniej czasu (na mój codzienny makijaż poświęcam nie więcej jak 7 minut). Po dłuższym czasie mogę stwierdzić, że im więcej opinii czytałam, im więcej blogów/ vlogów śledziłam tym miałam większy bałagan w głowie i w pewnym momencie nie byłam już pewna tego czy pielęgnacja jaką stosuję i kosmetyki, które mi w tym pomagają, są właściwe. 



Przykład z podkładem to tylko jeden z wielu jak szybko pod wpływem opinii innych można pozbyć się sporej sumy pieniędzy. W momencie, w którym pomoc w walce z trądzikiem przyszła z innej strony, w porę ocknęłam się z kosmetycznego amoku. W tej chwili moja kosmetyczka jest coraz mniej wypchana, kupuję minimalne ilości naprawdę potrzebnych kosmetyków a przede wszystkim staram się wykończyć te, które posiadam. Przeliczam ceny kosmetyków na ceny jedzenia, które w tej chwili stanowi nie tylko o moim wyglądzie i kondycji skóry na twarzy, ciele ale przede wszystkim o moim zdrowiu.

Zdjęcia, źródło: Internet

piątek, 25 lipca 2014

WYZNANIA ZAKUPOHOLICZKI - Sophie Kinsella





WYZNANIA ZAKUPOHOLICZKI - Sophie Kinsella

Dzisiaj chciałam Wam gorąco polecić książkę "Wyznania zakupoholiczki" autorstwa Sophie Kinselli. Autorka stworzyła serię książek, które oscylują wokół zakupów i wszystkiego co się z nimi wiąże. Jest ich kilka i po tej pozycji z pewnością sięgnę po następne. Pewnie większość z Was zna autorkę bądź widziało ekranizację bestsellera z Islą Fisher w roli głównej pt. "Wyznania zakupoholiczki". Dla tych osób, które nie miały przyjemności od razu zaznaczam, że nie chcę Wam tutaj zdradzać i streszczać fabuły bo odbiorę tylko przyjemność z odkrywania książki, a w szczególności z pomysłów głównej bohaterki:) Książka jest lekka, pełna humoru i wielu zwrotów akcji, czyta się ją szybko i przyjemnie. 

Główna postać, Rebecca Blomwood, to typowy, w tym przypadku bardzo przerysowany, przykład osoby która jest uzależniona od robienia zakupów. Autorka tworząc postać "Beki" przeanalizowała chyba wszelkie zachowania, które charakteryzują osoby uzależnione:). Przeróżne sytuacje (często nierealne), w których znajduje się bohaterka oraz "sprytne" sposoby kombinowania, usprawiedliwienia, którymi nas raczy, sprawiają, że mamy ją za osobę skrajnie nieodpowiedzialną ale wciąż wzbudzającą sympatię. Z doświadczenia wiem, że tylko kobiety potrafią z najbardziej irracjonalnej historii stworzyć historię prawdziwą :P, tak więc książka dostarczyła mi wiele rozrywki. 

Dodatkowo sytuacje opisane w książce podkreślają gdzie kryją się źródła naszych zakupowych pragnień, co sprawia, że dajemy się ponieść zakupowemu szału, przestajemy myśleć racjonalnie otoczone ogromem pięknych rzeczy czy w końcu ostrzegają jak niebezpieczne dla naszego budżetu mogą okazać się rozrzutność i brak umiaru w robieniu zakupów.

Polecam, szczególnie w przerwach między porządkowaniem szafy;)


Zdjęcie, źródło: Internet

czwartek, 24 lipca 2014

SKLEPOWE MANIPULACJE, czyli co sprawia, że kupujemy więcej.









SKLEPOWE MANIPULACJE, czyli co sprawia, że kupujemy więcej.

Sieciówki wykorzystują wiele marketingowych zagrań tylko po to żeby zwabić klienta do sklepu i żeby ten zostawił tam jak najwięcej gotówki. Począwszy od reklam w telewizji, ogromnych bilbordach atakujących nas z co drugiego wieżowca, poprzez gazetki, magazyny, karty stałego klienta, zakończywszy na wystroju witryn i samego butiku. To, co sprawia, że sklep wydaje nam się świątynią stylu to odpowiednie oświetlenie, ładna prezentacja (meble, manekiny, plakaty z najbardziej popularnymi modelkami wyginającymi się na plażach Malibu bądź przechadzającymi się lekko po ulicach Nowego Jorku), przyjemna muzyka, wygodne przymierzalnie i przemiła obsługa. Oczywiście nie zawsze zastajemy taki idealny stan niemniej jednak takie standardy są wymagane w każdym jednym butiku. Wszystko to ma tworzyć atmosferę, w której zrelaksowany klient kupi dużo a najlepiej dużo i drogo. W większości sklepów witryny i główne strefy, które znajdują się w strategicznych miejscach (wejście, okolice kas) prezentują najnowsze kolekcje. Umiejscowienie towaru w sklepie nigdy nie jest przypadkowe, zmienia się średnio co 2-3 tygodnie tak by klient za każdym razem był przekonany, że trafia na coś nowego. To oczywiście wiąże się ze wzrostem szansy, że coś kupi.






Nie tylko okres gorących przecen to czas kiedy butiki oferują asortyment po obniżonej cenie. Oprócz wyprzedaży śródsezonowych sklepy coraz chętniej wprowadzają różne akcje (np. 2za1, -30% na sukienki, -50% na drugą rzecz, 20zł zniżki z kuponem itd.) tak by klient miał wrażenie, że może zapolować na prawdziwe okazje. Jeśli dodatkowo jest wyposażony w kartę stałego klienta - tym chętniej wybiera dany butik. Jeszcze kilka lat temu z niecierpliwością czekaliśmy na sezonowe obniżki. Obecnie z takich promocji na dane artykuły/ grupy towarowe możemy korzystać przez cały rok a sklepy coraz częściej obwieszają się czerwonymi plakietkami. 

Jest to spowodowane wieloma czynnikami. Powstaje coraz więcej galerii handlowych i coraz więcej lokali - firmy biją się o klienta i robią wszystko by to właśnie ich asortyment był najbardziej pożądany. Angaż popularnych gwiazd, modelek czy wprowadzanie limitowanych kolekcji, często stworzonych przez znanych projektantów ma na celu podnieść popularność marki, przyćmić konkurencję i przede wszystkim zwiększyć sprzedaż. Im bardziej atrakcyjna oferta, im bardziej oryginalne pomysły - tym więcej klientów. Na rynku jest przesyt ciuchami i poza sieciówkami, które oferują rzeczy po niskich cenach bardzo dużą popularnością cieszą się sklepy z używaną odzieżą, które powyrastały niczym grzyby po deszczu nawet w małych miejscowościach. Rzeczy są bardziej dostępne a przede wszystkim o wiele tańsze. 






Dodatkowym źródłem, które atakuje nas ogromem towarów jest internet. Powstaje coraz więcej sklepów oferujących różnorodny, często niedostępny w sieciówkach asortyment. Zwróć uwagę jak często otrzymujesz na swoją skrzynkę mailową wiadomości o jakiejś akcji. Ja przynajmniej 1-2 razy dziennie mam taką ofertę a teraz w okresie przecen jest tego 3 razy więcej. W przeciwieństwie do sklepu stacjonarnego w internecie możemy zobaczyć każdy jeden ciuch zaprezentowany na modelce. Ładna sceneria i artystycznie wykonane zdjęcia to dodatkowe atuty, które sprawiają, że produkt jest bardziej pożądany. Niestety zdjęcia prawie zawsze są obrabiane komputerowo i to, co później zamawiamy jak również to, co w końcu rzeczywiście dostajemy, może znacznie się różnić od oferty internetowej, bo np. spodziewaliśmy się innego koloru, innej faktury czy jakości materiału, bądź to co dobrze leży na modelce niekoniecznie tak samo układa się na naszej sylwetce. O tym czego i dlaczego nie polecam kupować w internecie poświęcę któryś z następnych postów:)






Reklamy i spoty telewizyjne mają nas przekonać, że dany zestaw ciuchów i dodatków sprawi, że nie tylko będziesz wyglądać i czuć się lepiej, zapewniają, że będziesz bardziej szczęśliwa a nawet podniesiesz swój status społeczny. Niestety wspomniane plaże Malibu, ulice Nowego Jorku, podrasowana komputerowo modelka a tym bardziej sprzedawane rzeczy nie mają nic wspólnego ze szczęściem. Zapominamy, że ciuch ma być przede wszystkim praktyczny a dopiero później ładny. Otaczamy się a nawet kolekcjonujemy te wszystkie piękne rzeczy, które dostajemy w eleganckich opakowaniach. Dużo, więcej i jeszcze... para kolczyków i nowa rozkloszowana spódnica czy top z koronką. Obniżanie cen, ogromny wybór, dostępność i różnorodność sprawiają, że pragniemy więcej często nie zdając sobie sprawy jakie to niesie konsekwencje dla środowiska naturalnego a przede wszystkim dla ludzi zatrudnionych w fabrykach w krajach trzeciego świata.




Zdjęcia, źródło: Internet

wtorek, 22 lipca 2014

WYPRZEDAŻOWA HISTERIA, Czyli jak nie dać się nabrać/ ubrać:)





WYPRZEDAŻOWA HISTERIA, Czyli jak nie dać się nabrać/ubrać;P

W okresie wyprzedaży sklepy jeszcze bardziej starają się skupić uwagę potencjalnego nabywcy. Stąd krzyczące do nas z daleka czerwone plakaty, pooklejane witryny z widocznym minusowym procentem na czele, wypchane wieszaki i pełne boksy przy kasach, wszystkiego jest dużo i "tanio" a obsługa uwija się jak w ulu. Najczęstsze błędy jakie popełniamy kończą się zazwyczaj tym, że wracając do domu nagle orientujemy się, że jesteśmy obładowane reklamówkami pełnymi nowych, niekoniecznie potrzebnych ciuchów a portfel świeci pustkami. Co zrobić jeszcze przed wyruszeniem na podbój ulubionych butików, jak nie dać się nabrać na sklepowe triki oraz powściągnąć emocje kiedy znajdziemy się w centrum przecenowego rażenia?:)

Po pierwsze: PRZEJRZYJ SZAFĘ
Jeszcze przed zaplanowanym wyjściem z domu przejrzyj koniecznie szafę, sprawdź co posiadasz i czego masz w dużych ilościach. Jeśli np. stwierdzisz, że półki uginają się pod stosem bluzek, masz kilka par postrzępionych szortów, kilka spódniczek w kwiaty czy trzy zimowe okrycia wierzchnie będziesz bardziej ostrożna przy oglądaniu tego typu artykułów i istnieje mała szansa, że wrócisz do domu z kolejnym podobnym ciuchem. 

Po drugie: ZAPLANUJ ZAKUPY 
Zastanów się co może Ci się przydać i co będziesz mogła wykorzystać nie tylko jeszcze w tym sezonie ale i w kolejnym. Rozglądaj się za rzeczami, których fason i kolor pasują do Twojej sylwetki i stylu. Przeceny to świetna okazja żeby zaopatrzyć się w rzeczy, które stanowią bazę w naszej codziennej garderobie (jeśli oczywiście obecne są w nie najlepszym stanie), np. profilowana wygodna bielizna w kolorze białym i czarnym, gładkie topy, spodnie dżinsowe, kardigan z dobrej jakości dzianiny. Podobnie jeśli często chodzisz w swojej ulubionej czerwonej marynarce a nie jest już w najlepszym stanie skup się na poszukiwaniach nowej. Zrezygnuj z wyszukanych rozwiązań (zwłaszcza jeśli nie masz w domu pasujących dodatków) bo prawdopodobnie skończy się tym, że daną sukienkę czy bluzkę założysz tylko raz. Jeśli mimo wszystko obawiasz się, że możesz dać się skusić - zrób listę i kup tylko te rzeczy, które się na niej znajdują.




Po trzecie: NIE DAJ SIĘ NABRAĆ... SZACUJ, MIERZ I SPRAWDZAJ JAKOŚĆ
Niektóre sklepy przed wprowadzeniem przecen sztucznie podnoszą ceny artykułów tak by różnica pomiędzy ceną regularną a ceną przecenioną była jak największa. Nigdy nie sugeruj się wcześniejszą kwotą, nie kieruj się marką, sprawdź czy rzecz jest warta swojej ceny, koniecznie ją przymierz, sprawdź skład materiału oraz zastanów się czy będzie pasowała do Twojej garderoby. Co Ci po swetrze, który ze 150zł jest przeceniony na 50zł skoro jest zrobiony z mieszanki bawełny z poliestrem i po kilku praniach brzydko się zmechaci i porobią Ci się na nim tzw. "kulki"?

Po czwarte: NIE DAJ SOBIE WMÓWIĆ, ŻE CZEGOŚ POTRZEBUJESZ
Często fałszywie zakładamy, że przeceniony asortyment to ostatnie sztuki i rzucamy się jak wygłodniałe zwierzęta na kawał mięsa. Prawda jest taka, że istnieje cała strategia wyprzedaży i niektóre produkty są praktycznie z góry przeznaczone na ten okres - do sklepów trafiają zatem w kolejnych dostawach wprost z wielkich magazynów już z przecenowymi oznaczeniami (takich dostaw w ciągu tygodnia potrafi być kilka). Poza tym dajemy się ponieść emocjom kiedy widzimy kilka osób, które nerowo dopadają do wieszaka ze spodniami. Tego rodzaju impulsywne zachowanie z łatwością przechodzi na nas. Myślimy, że pewnie spodnie są rewelacyjne skoro kobiety wręcz wyrywają je sobie z rąk. Otóż nic bardziej mylnego - budowanie atmosfery niedostępności przy bijącej zewsząd czerwonej oprawie ma na celu wyzwolić w człowieku właśnie taki zbiór zachowań. 


Po piąte: DZIENNICZEK ZAKUPÓW A PÓŹNIEJ PRZYJACIÓŁKA
Pewnie większość z Was nie przyzna mi racji ale statystyki w tej kwestii są bezwzględne:) Otóż najwięcej kupujemy kiedy towarzyszy nam przyjaciółka. I tutaj nawet nie chodzi poradę (bo przecież przyjaciółka powie prawdę w przeciwieństwie do sprzedawcy) ale o wzajemne napędzanie się. Jeśli jedna kobieta coś kupuje, druga po prostu bardzo rzadko wychodzi z tego samego sklepu z pustymi rękoma. A jeśli nasza przyjaciółka jest w dodatku na bieżąco z modowymi nowinkami i gorąco zachęca nas do przymierzenia rzeczy a później ich zakupu (mimo tego, że nie jesteśmy przekonane na 100%), to trudniej będzie nam się oprzeć. Zakupy z przyjaciółką tak, ale tylko i wyłącznie wtedy kiedy mamy z góry ustalony budżet (dzienniczek zakupów - więcej tutaj) lub/ i listę zakupów.



Zdjęcia, źródło: Internet

poniedziałek, 21 lipca 2014

DZIENNICZEK ZAKUPÓW


DZIENNICZEK ZAKUPÓW

Dzienniczek zakupów powinien stać się naszym niezbędnikiem podczas walki z nałogiem kupowania. Do tej pory jedynym limitem był limit gotówki w portfelu, na karcie płatniczej/ kredytowej choć nawet i to było przeszkodą do pokonania (nasze przyjaciółki czy towarzysze zakupów mogą w tym momencie zabrać głos:)) Już po kilku miesiącach skrupulatnego notowania źródeł swoich wydatków z łatwością będziesz mogła stwierdzić gdzie zostawiasz najwięcej gotówki i co ważniejsze - będziesz mogła przystąpić do konkretnego działania.

Jak zatem rozpocząć planowanie wydatków? 

1.Stwórz dzienniczek zakupów. 
Jeśli do tej pory nie zwracałaś bacznie uwagi na to ile wydajesz na swoje rzeczy to taki dzienniczek pozwoli Ci na bieżąco kontrolować wydatki - i to nie tylko te dotyczące ciuchów. Równie dobrze możesz wziąść pod lupę kosmetyki, książki, jedzenie, rozrywkę, zainteresowania, inne...itd. (pomijam rachunki i opłaty). Wszystko zależy od Twoich zakupów:) Stwórz zatem odpowiednie kategorie, zapisuj dokładnie wszystkie wydatki i sumuj pod koniec każdego miesiąca. I tak przez 3-4 miesiące. Tak długi okres będzie bardziej obiektywny.

2.Narzuć sobie limity.
W jednym z poprzednich postów (tutaj) zwracałam uwagę na to, że przy zrywaniu z nałogiem bardzo ważne jest aby zupełnie na jakiś czas dać sobie spokój z zakupami (choć wiem jakie to trudne). Można również znacznie je ograniczyć - czyli zakupy robimy rzadziej i proporcjonalnie mniej wydajemy (ta opcja jest bardziej humanitarna ;)). Wg mnie kwota przeznaczana na zakupy powinna być 6-10 razy mniejsza. Przy założeniu, że do tej pory wydawaliśmy miesięcznie 1600zł teraz będzie to kwota 200zł. Rozwiązanie może wydawać się nieco drastyczne ale uwierzcie mi - jak tylko pomyślicie o swojej wypchanej szafie i ogromie rzeczy to rozwiązanie okazuje się zbawienne. Poza tym limit cenowy pozwala nam nie tylko planować zakupy z wyprzedzeniem ale przede wszystkim wybierać tylko te rzeczy, które rzeczywiście wydają się niezbędne i potrzebne. Tym samym szukając w sklepie płaszcza nie damy się zwabić na kupno dodatkowych trzech bluzek, dwóch par spodni, spódnicy, torebki i apaszki, nawet jeśli będą w superpromocji. 

3.Planowanie i oszczędzanie.
Kumulacja większych zakupów, np. kiedy jednocześnie kupujemy zimowy płaszcz i buty (przy założeniu, że zeszłoroczne nie nadają się do użycia:)) bądź kiedy taki płaszcz ulegnie nagłemu zniszczeniu może spowodować, że znacznie przekroczymy wyznaczony limit. Naucz się planować i odkładać pieniądze tak by nie dać się zaskoczyć niespodziewanym wydatkom. 


Dzienniczek wprowadza samodyscyplinę i pomaga w zmaganiu się z witrynowymi pokusami, dlatego dopóki nie wykształcisz w sobie przyzwyczajenia  do hamowania się w zakupach zawsze staraj się notować co, gdzie i za ile kupiłaś. Ja taki dzienniczek stosuję po dziś dzień, rozszerzyłam go na pozostałe kategorie i wiem, że ten system bardzo się sprawdza:)



Zdjęcia, źródło: Internet

niedziela, 20 lipca 2014

BILANS SZAFY - 150 SZTUK MNIEJ W PÓŁ ROKU!!!


Jedną z bardzo istotnych rzeczy w procesie pozbywania się rzeczy jest kontrolowanie ich ilości. Jak już wcześniej wspominałam (artykuł tutaj) pewnego dnia wyrzuciłam wszystko z szafy i policzyłam - było tego naprawdę sporo (choć wydawało mi się, że moja garderoba wcale nie jest taka duża). Policzyłam wszystko nie uwzględniając bielizny i biżuterii - było tego 553!:) Samych butów miałam około 50 par! W tej chwili rzeczy mam niecałe 400 sztuk a z nich przygotowane jakieś 200 sztuk do odsprzedania, zwłaszcza, że głównie są to rzeczy nowe z metkami bądź rzeczy, które miałam na sobie zaledwie raz czy dwa. Proces trwa i uwierzcie mi, czuję się zdecydowanie lżej a przestrzeń w swojej szafie uważam za przywilej i nie chcę jej utracić. Omijam szerokim łukiem tegoroczne wyprzedaże, myślę, że ogrom czerwonych plakietek mógłby wprowadzić niebezpieczne wibracje:) Poza tym już kilka miesięcy wcześniej przetrząsnęłam garderobę i z typowo letnich rzeczy zrobiłam kilka zestawów, które mi się podobają, resztę odsprzedałam bądź jeszcze odsprzedaję (korzystam z serwisu Allegro). Dlatego wiem, że niczego nie potrzebuję, rzeczy są jak nowe - są to łupy z zeszłorocznej wyprzedaży, które miałam na sobie kilka razy bądź w ogóle:) Mam nadzieję, że Wy też się trzymacie i nie dajecie się wciągnąć w wyprzedażowy wir.

W związku z tym, że są wakacje i jesteśmy w stanie wygospodarować nieco czasu zachęcam gorąco do porządkowania garderoby. Wiem, że do jesieni jeszcze daleko a sierpień podobno ma być najbardziej upalny od 12 ostatnich lat :) zresztą bardziej wolimy opalać się, spędzać czas ze znajomymi niż porządkować garderobę. Jednak z tego co udało mi się zaobserwować rzeczy na sezon jesień/ zima sprzedają się już bardzo dobrze pod koniec sierpnia i we wrześniu - wtedy już sklepy wypuszczają nowe kolekcje, zewsząd bombardują nas reklamy upozowanych modelek w zimowych płaszczach i wieczorowych sukienkach. W tym czasie robimy już zatem zakupy na nadchodzący sezon. Lipiec i sierpień to ostatni dzwonek żeby przetrząsnąć szafę, zadecydować w czym będziemy chodzić w najbliższym sezonie i reszty ubrań po prostu się pozbyć.

Już niedługo pojawi się wpis o tym jak prowadzić dzienniczek zakupów oraz o tym jak nie dać się opanować wyprzedażowej histerii.

Pozdrawiam:)

czwartek, 17 lipca 2014

KOMPLETOWANIE GARDEROBY, cz. 2, czyli sklepowe rozterki


KOMPLETOWANIE GARDEROBY, cz. 2, czyli sklepowe rozterki

W tym poście nie zamierzam dawać porad typowo stylistycznych, nie będę pisać o obowiązujących trendach, najnowszych wzorach i fakturach materiałów. Uniwersalne porady sprawdzają się zawsze, niezależnie od obowiązującej mody. Tak więc poniżej kilka rzeczy, na które powinnaś zwrócić uwagę zanim zarzucisz na siebie stertę wieszaków i popędzisz do przymierzalni:)

1. Dobieraj ubrania do swojej sylwetki. 
Niby banalne i niby wszyscy o tym wiedzą, ale... no właśnie! Jak tylko zobaczymy nowiutki model spódnicy od razu chcemy ją założyć. Nie kupuj rzeczy tylko i wyłącznie dlatego, że akurat coś "jest w modzie". Nie decyduj się na rozkloszowaną plisowaną spódnicę jeśli masz szersze biodra, sweter z bufkami przy szerokich ramionach albo kusą sukienkę z bocznymi wycięciami przy chłopięcej drobnej sylwetce. Szkoda czasu na przewalanie i przymierzanie całej sterty rzeczy jeśli od razu wiemy, że to nie nasz kolor, fason, długość, nie nasz styl. Po latach spędzonych w butikach na przetrząsaniu sklepowych mebli, wielu trafionych i nietrafionych zakupach na pewno już wiesz co Ci pasuje i w czym czujesz się najlepiej a w czym wyglądasz po prostu źle i masz wrażenie, że jesteś przebrana (nawet pomimo gorących ochów i achów sprzedawcy i towarzyszącej Ci przyjaciółki). Zaufaj własnej intuicji, nie daj się namówić.




2. Nie kupuj rzeczy, w których wyglądasz tylko dobrze.
Często w zakupowym amoku (zwłaszcza podczas gorących wyprzedaży) zdarza nam się kupować stertę rzeczy, w których wyglądamy jedynie dobrze. Oglądamy się w lustrze i mówimy "Może być, to bardzo luźny fason ale nie poszerza mnie tak bardzo... chyba wezmę, poza tym jest za połowę ceny". Po powrocie do domu okazuje się, że bluzka nie pasuje nam do żadnych ulubionych dżinsów a poza tym w szafie mamy kilka bluzek, które leżą idealnie. Jeśli często padasz ofiarą takich sytuacji jest na to sprawdzona metoda. Za każdym razem jak wybierasz się na zakupy zakładaj zestaw, w którym wyglądasz powalająco i czujesz się bardzo dobrze. W przymierzalni porównaj swoje obecne dżinsy z dżinsami, które chcesz kupić. Jeśli te drugie nie będą wyglądały tak dobrze jak te, które masz na sobie - zrezygnuj z zakupów. 

3. Zawsze zwracaj uwagę na skład materiałów.
W chwili obecnej sieciówki atakują nas mnóstwem artykułów, w różnych fasonach, wzorach, kolorach; prześcigają się w coraz niższych cenach oraz terminach kiedy zaczynają się pierwsze wyprzedaże. Jak często zdarzyło Ci się kupić sweter, na którym dosłownie po kilkukrotnym założeniu robiły się tzw. "Kulki", bluzkę, która po pierwszym praniu wygląda jak ciuch z lumpeksu najgorszej kategorii, buty z odpadającą podeszwą i to już przy pierwszym wieczornym wyjściu ze znajomymi, pasek z eko-skóry, który pęka bądź rozdwaja się w błyskawicznym tempie? Zarówno sklepy stacjonarne jak i te internetowe oferują nam bardzo duży procent odzieży, która posłuży nam maksymalnie na sezon czy dwa, za rzeczy wykonane z lepszych materiałów zazwyczaj trzeba trochę więcej zapłacić choć cena nie jest tutaj głównym wyznacznikiem. Robiąc zakupy stacjonarne zawsze dotykaj tkaniny i sprawdzaj na metce wewnętrznej jej skład, robiąc zakupy przez internet staraj się w pierwszej kolejności sprawdzać tę informację. Lepiej mieć małą garderobę złożoną z dobrych jakościowo ubrań, w których czujesz się dobrze niż stertę powyciąganych szmatek.




4. Nie śpiesz się na zakupach.
Nigdy nie śpiesz się z podjęciem dezycji (w tym miejscu odradzam zakupy z osobami, którym się śpieszy i nas popędzają:)). Jeśli nie jesteś przekonana do sukienki, poproś sprzedawcę o odłożenie jej do dnia następnego. Wróć do domu, przejrzyj swoją szafę, sprawdź czy już nie posiadasz podobnej kiecki, czy masz uzupełniające dodatki. Jeśli sukienka będzie idealnie pasowała to Twoich nowych szpilek, które zakładasz często do dżinsów i letnich spódniczek, masz świetną kopertówkę w podobnym odcieniu/wzorze/fakturze, będzie świetnie wyglądała w połączeniu z marynarką jako zestaw na wypad ze znajomymi a ponadto stoi za tym atrakcyjna cena i dobra jakość materiału - kupuj! Nigdy nie decyduj się na kupno czegoś co będzie totalnie oderwane od Twojej stałej garderoby bo skończy się na tym, że założysz to maksymalnie 1-2 razy i trafi na dno szafy. 

Każdej z nas zdarzyło się, że po powrocie do domu nie byłyśmy do końca zadowolone z zakupów. Pamiętaj, że rzeczy zakupione zarówno w sklepach stacjonarnych jak i sklepach internetowych można zwracać. W sklepach stacjonarnych jest to okres od 7 nawet do 28 dni, w sklepach internetowych wygląda to różnie. Jeśli kupujesz przez takie strony jak Allegro zawsze upewnij się czy sprzedawca prowadzi działalność i czy przyjmuje zwroty.



Zdjęcia, źródło: Internet

środa, 16 lipca 2014

KOMPLETOWANIE GARDEROBY, CZ.1, czyli jak nie dać się wciągnąć w ponowne chomikowanie po odchudzeniu szafy.







KOMPLETOWANIE GARDEROBY, CZ.1, czyli jak nie dać się wciągnąć w ponowne chomikowanie po odchudzeniu szafy.

Po tym jak uda Ci się odchudzić garderobę (artykuły o odchudzaniu garderoby tutaj i tutaj) z pewnością zauważysz, że w szafie, komodzie, na półce z butami zrobiło się przestrzenniej i luźniej. Wybór ubioru nie zabiera Ci już tak dużo czasu i o dziwo nie dręczy Cię niemal codzienna myśl - "Nie mam co na siebie włożyć" - szczególnie jeśli zostało Ci 5 minut do wyjścia. Kompletowanie ubrań jest szybsze, łatwiejsze, zniknęło uczucie przytłoczenia. Mimo wszystko planowanie garderoby czyli tego co znajduje się w naszej szafie i co możemy ze sobą połączyć to kolejna kwestia, która sprawia trudności dużej liczbie kobiet. W tym poście napiszę o prostych zasadach, których trzymanie się pomoże Ci utrzymać przestrzeń w szafie oraz uniknąć kolejnych nietrafionych zakupów (oczywiście wiemy co za tym idzie - stosy ubrań, zapchane szuflady i ciuchy powieszone na ścisk). Jest to również kolejny krok do jeszcze większego uszczuplenia swojej garderoby.




Zasada nr 1: Wyznacz sobie liczbę, do której chcesz zredukować swoją garderobę.
Gok Wan próbował przekonać Brytyjki, że wystarczy im 24 szt. bazowych ubrań plus dodatki, które uzupełniają/ zmieniają charakter outfitu. Ja myślę, że ten szalony i radykalny pomysł nie sprawdziłby się w mojej garderobie, jednak sam pomysł jest bardzo dobry. Jeśli wyznaczymy sobie określoną liczbę, do której najpierw będziemy musiały zredukować naszą garderobę a później ściśle się jej trzymać to unikniemy niepotrzebnych spontanicznych zakupów a każdorazowe shoppingowe wypady będą bardziej przemyślane. Liczba, do której dążę na dzień dzisiejszy to 100sztuk:) Wliczam tutaj wszystko oprócz bielizny i biżuterii. 
Zasada jest bardzo prosta, jeśli mamy komplet rzeczy a chcemy kupić nową bluzkę to wracając do domu z nowym nabytkiem musimy się liczyć z usunięciem jednej rzeczy z naszej garderoby. Mając to na uwadze dwa razy zastanowimy się nad zakupem. 

Zasada nr 2: Ogranicz ilość takich samych rzeczy
"Czy rzeczywiście potrzebujesz aż 5 par czarnych spodni?" - zapytałam niedawno moją mamę. I pomimo tego, że chodzi regularnie w 4 z nich to różnią się one między sobą jedynie drobnymi detalami. Naszą słabością jest to, że jeśli coś dobrze na nas leży i nam się podoba to kupujemy podwójną ilość, to samo w innym kolorze albo przy kolejnych zakupach szukamy czegoś bardzo podobnego. Spróbuj ograniczyć się do jednej sztuki z poszczególnych rodzajów ubrań, np: czarny kardigan, okrycie wierzchnie na zimę, potargane dżinsy, letnie sandały, strój kąpielowy, wzorzysta sukienka, czy brązowy pasek.Dublując rzeczy w identycznym kolorze i stylu niepotrzebnie zagracasz swoją garderobę.

Zasada nr 3: Ogranicz ilość kolorów w swojej szafie.
Zestawiamy ze sobą ubrania pod względem stylu ale również i chyba nawet częściej - koloru. Im więcej ubrań w różnych kolorach tym bardziej i więcej potrzebujemy rzeczy, które by do nich pasowały plus całą stertę dodatków - torebki, buty, paski, biżuteria, często również bielizna. Jeśli zakupimy piękną pomarańczową bluzkę automatycznie szukamy do niej albo pasujących butów albo kopertówki. Jeśli ograniczymy ilość kolorów o wiele łatwiej będzie nam się powstrzymać od zakupów niepotrzebnych "uzupełniaczy":) Sprawdź, w jakich kolorach najbardziej Ci do twarzy i które pasują do Twojego charakteru. Ilość kolorów w naszej szafie najlepiej zredukować do 4, maksymalnie 5-ciu.

Oczywiście wszystko w dużej mierze zależy od naszego stylu i tego jaką mamy pracę, bo np. ktoś może chodzić tylko i wyłącznie w czerni, ktoś ubiera tylko wielokolorowe ubrania, ktoś pracuje w biurze itd. Wszystkim zalecam zastosowanie zasady nr 1:), zasadę nr 2 i 3 tylko jeśli nasza garderoba jest przede wszystkim spora i urozmaicona.


Zdjęcia, źródło: Internet

poniedziałek, 14 lipca 2014

ODCHUDZANIE SZAFY, CZ. 2






Odchudzanie szafy, cz. 2, czyli kolejne kroki w porządkowaniu garderoby. 

W poprzednim poście (tutaj) wyszczególniłam krok po kroku jak wyselekcjonować ubrania. Te, których chcesz się pozbyć możesz oddać znajomym, rodzinie bądź potrzebującym. Możesz również zamieścić ogłoszenie w internecie (np. Tablica.pl, Gumtree) i oddać je hurtowo za darmo bądź sprzedać za symboliczną kwotę. Jeśli planujesz sprzedać ubrania bo szoda Ci wydanych wsześniej pieniędzy pamiętaj, że wiąże się to ze sporym zaangażowaniem i nakładem pracy. Najlepszym sposobem na sprzedaż jest ich wystawienie poprzez portale aukcyjne gdzie duża potencjana liczba nabywców gwarantuje szybszą sprzedaż. Możesz też to zrobić przez ogłoszenie na witrynie, gdzie często się udzielasz i być może masz tam swój profil. Pamiętaj, że rzeczy trzeba dokładnie sprawdzić, może się okazać, że spódniczka ma nadprutą podszewkę albo szwy przy koszuli puściły, brak jakiegoś guzika itd. Poza tym fotografowanie i tworzenie opisów zajmuje sporo czasu ale przecież można wykorzystać go w takim celu zamiast rutynowych zakupów w ulubionych butikach:) Wysyłka i chodzenie na pocztę również mogą okazać się czasochłonne i kosztowne. Koperty ochronne można zakupić hurtowo a przesyłki, w zleżności od ilości sztuk które uda nam się sprzedać, nadawać 2-3 razy w tygodniu. Często potrzeba cierpliwości bo rzeczy nie zawsze uda nam się sprzedać za pierwszym czy drugim razem i nie zawsze nawet za połowę ceny za jaką ją kupiłyśmy (wiem to z własnego doświadczenia). Jeśli to możliwe staraj się trzymać rzeczy w osobnym miejscu, ja swoje trzymam w kartonie, tak by nie kusiły by zestawiać je z innymi rzeczami a tym samym by miały możliwość powrotu do Twojej szafy. 




5. Zrób sobie wolne od zakupów na okres 2-3 miesięcy. Ja wiem, że ten krok może okazać się najtrudniejszym i większość z nas prędzej dałaby się oskalpować niż przejść obojętnie obok witryny z hasłem "Teraz jeszcze większa wyprzedaż" czy "70% taniej na cały asortyment". Ciężko! Poza tym często zakupy stają się naszym codziennym przyzwyczajeniem i trudno z dnia na dzień z nim zerwać, relaksujemy się przeglądając ubrania, zwłaszcza jeśli robimy to w towarzystwie przyjaciółki czy mamy - co jeszcze bardziej utrudnia sytuację. Jeśli nie jesteśmy na tyle silne by całkowicie zrezygnować z zakupów, postarajmy się chociaż by zdecydowanie bardziej ograniczyć nasze wizyty w ulubionych butikach, nawet 6-10 krotnie, np. jeśli do tej pory 4 razy w ciągu tygodnia (16 na miesiąc) organizowałaś swoje małe polowania, zredykuj je do 1 w ciągu dwóch tygodni (2 na miesiąc). To nie oznacza jednak, że w momencie kiedy przyjdzie ten upragniony dzień wydasz kolejne pół wypłaty. Jeśli do tej pory na jednych zakupach zamykałaś się w kwocie 100zł (1600zł miesięcznie - ta kwota przeraża, prawda?!) to również tym razem pozwól sobie na zakupy w kwocie nie wyższej jak 100zł. Przy dwóch wypadach w miesiącu będzie to kwota nie większa jak 200zł. To samo dotyczy przeglądania ofert internetowych i nie ma tutaj żadnych ulg, nie daj się zwabić reklamom które przychodzą na Twoją skrzynkę mailową - usuwaj je. Zamiast spędzać wolny czas przed komputerem wyjdź na spacer do parku, sięgnij po ulubioną lekturę, zacznij robić coś, na co nigdy nie znajdujesz czasu. Nie doprowadzaj do sytuacji, w której przesiadujesz godzinami przed komputerem i oglądasz rzeczy, istnieje wtedy większe prawdopodobieństwo, że ulegniesz i coś kupisz. 

Zdaję sobie sprawę, że być może napływ gotówki z używanych rzeczy, które uda CI się sprzedać zachęci Cię również do większych zakupów. Nie daj się z powrotem wciągać w ten sam schemat. Odłóż pieniądze, bądź konsekwentna. Z każdą jedną rzeczą mniej w szafie będziesz czuła się lżej, odetchniesz i bardzo szybko zauważysz jak przestrzeń w Twoim otoczeniu diametralnie się powiększa. 


6. Po około 4-6 miesiącach przejrzyj swoją odchudzoną szafę i wykonaj procedurę, którą opisałam w punktach od 1-4 w poprzednim poście raz jeszcze:) (link do posta tutaj). Za pierwszym razem bardzo trudno jest Nam się rozstać z ukochanymi rzeczami, "perełkami", które zdobyłyśmy w ciężkim  boju (licytując do ostatniej chwili, znalezione na przecenie za -90%ceny, wyszarpując jedną jedyną sztukę i to w naszym rozmiarze! - zwłaszcza jeśli przy płaceniu przy kasie dowiadujemy się, że kilka innych osób poszukuje identycznej bluzki:). Dlaczego 4-6 miesięcy? Otóż po skończonej zimie czy okresie letnim łatwiej nam będzie podjąć decyzję, czy mimo tego, że dany sweterek nam się podoba warto go trzymać. Nagle dochodzimy bowiem do wniosku, że ani razu go na sobie nie miałam bo np. jest wełniany i nas "gryzie", guziczki z cyrkoniami nie pasują do żadnych spodni czy spódnicy które posiadamy albo po prostu stwierdzamy, że tak naprawdę źle wyglądamy w swetrach w dekolt w serek. I nie zmieni tego fakt, że daliśmy za niego 150zł bo był hitem zimowym i miała go na sobie popularna modelka. 

Drugie przeglądanie naszej garderoby poza odrzuceniem kolejnych rzeczy, których nie udało nam się w przeciągu połowy roku założyć ani razu pomimo odpowiedniej pogody na zewnątrz to również kompletowanie konkretnych zestawów: do pracy, do szkoły, po domu, na wakacje czy ferie zimowe. Przy mniejszej ilości rzeczy pójdzie nam to o wiele szybciej i łatwiej. Już niedługo pojawi się post na temat planowania i kompletowania garderoby oraz post na temat racjonalnych zakupów.


Zdjęcia, źródło: Internet




niedziela, 13 lipca 2014

ODCHUDZANIE SZAFY, CZ. 1






W tym poście Odchudzanie szafy, cz. 1 i o tym jak, krok po kroku, pozbyć się niechcianych rzeczy:)

Pierwszym i najważniejszym krokiem w zerwaniu z nałogiem kupowania jest zdanie sobie sprawy z faktu, że po prostu za dużo kupujemy. To ważne zanim jeszcze zaczniemy wyrzucać wszystko z szafy. Bo tutaj nie chodzi o wymianę garderoby na bardziej fashion czy sezonowe jednorazowe pozbycie się nadmiaru rzeczy a właśnie o świadomość, że wcale nie potrzebujemy większości z nich. Tak, dokładnie! Nie potrzebujemy rzeczy, za którymi jechałyśmy przez pół miasta, następnie stałyśmy w długich kolejkach do przymierzalni i do kasy znacznie uszczuplając nasz portfel bądź kartę kredytową. Zaakceptuj fakt, że masz za dużo ubrań, to pomoże Ci robić zakupy bardziej świadomie i sprawi, że będziesz wychodziła z ulubionych sklepów bez kolorowych torebek - i to w okresie najgorętszych przecen!

Gruntowne sprawdzenie tego, co kryje nasza szafa to nie lada wyczyn, zwłaszcza jeśli posiadamy naprawdę spore ilości i kilka szaf:), a więc krok po kroku:
(pamiętaj, że poniżej wymienione zasady dotyczą nie tylko ubrań ale również butów, bielizny czy dodatków: torebki, paski, biżuteria)
Ja dodatkowo proponuję policzyć ile mamy rzeczy z każdego rodzaju, to będzie dawało nam motywację na kolejnych etapach uszczuplania garderoby:)

1. Rzeczy zniszczone w wyniku wielokrotnego prania, uszkodzeń mechanicznych, z plamami, których nie da się już wywabić po prostu oddaj do recyklingu bądź przerób na ściereczki do wycierania kurzy/ szmatę do podłogi. Niedawno H&M wprowadził akcję gdzie za jedną torbę ciuchów otrzymywało się bon o wartości 5zł do wykorzystania przy następnych zakupach w sklepach tejże sieciówki. Nie są to duże pieniądze ale o wiele ważniejsze jest to, że ciuchy trafiają do recyklingu a nie do kosza na śmieci. Pamiętaj! Nie wykorzystuj bonów już tego samego dnia bądź przy następnej nadarzającej się okazji, zostaw je np. na okres sezonowych przecen i wtedy kup jedną konkretną rzecz, którą akurat potrzebujesz w swojej garderobie.

2. Rzeczy, które Ci się podobają a które mają małe mankamenty (np. brak guzika), wymagają drobnych poprawek krawieckich albo planujesz przerobić je w inny sposób możesz zostawić pod warunkiem, że wszystkie poprawki uda Ci się wykonać w przeciągu tygodnia, najwyżej dwóch. Nie odkładaj ich na kolejną kupkę ("do zrobienia"), nie chomikuj w zamkniętym kartonie, nie wynoś na strych czy do piwnicy, bo prawdopodobnie nie zrobisz tego przez kolejne lata a rzeczy w dalszym ciągu będą leżakować, zajmować miejsce i po prostu niszczeć. 

3. Pozostałe rzeczy posegreguj na dwie kupki:
-  rzeczy, w których chodzisz często, lubisz je i dobrze się w nich czujesz
-  rzeczy, które miałaś na sobie raz, dwa bądź wcale; również te rzeczy, których nie zakładałaś dłużej niż dwa lata




4. Po tej wstępnej segregacji z pewnością zauważysz w jakiej ilości ubrań rzeczywiście chodzisz, a które po prostu PRZECHOWUJESZ - tych drugich oczywiście się pozbywamy. Nie ma sensu trzymać w szafie rzeczy, która nam się nie podoba (kolor, fason)i nie mamy jej z czym zestawić. Jeśli ubrania są w dobrym stanie zadecyduj czy chcesz je oddać czy sprzedać. Nie zostawiaj ciuchów, które są na Ciebie za małe/ za duże, nawet jeśli bardzo Ci się podobają i wydałaś na nie sporo pieniędzy (pamiętaj, że przechowywanie rzeczy kosztuje Cię zarówno Twój czas jak i dodatkowe pieniądze). Kobiety, które ciągle walczą ze swoją sylwetką i chomikują w swojej szafie ubrania o rozmiar a czasem dwa rozmiary mniejsze dają się wciągnąć w błędne koło. Zostaw tylko te ubrania, które dobrze na Tobie leżą. Jeśli nie jesteś pewna co do poszczególnych rzeczy, po prostu je przymierz, to pozwoli Ci podjąć decyzję. Bądź wytrwała i konsekwentna w swoich wyborach.

Mam nadzieję, że te krótkie wskazówki pomogą Ci się zmobilizować i zmuszą do działania. Już niedługo druga część nt. Odchudzania garderoby:)




Zdjęcia, źródło: Internet