niedziela, 19 października 2014

NASTOLATKI PORÓWNANIE: LATA90-TE I OBECNIE







NASTOLATKI PORÓWNANIE: LATA90-TE I OBECNIE


Świat pędzi do przodu i zmienia się w szybkim tempie, na przestrzeni 30 a nawet ostatnich 10 lat przeobrażeniom uległo większość aspektów związanych z naszym życiem, głównie za sprawą polityki, technologii, elektroniki czy kwestii społecznych. Z dużą dozą tęsknoty wspominam swoje dzieciństwo i okres młodzieńczy, ponieważ w dalszym ciągu pozostaje dla mnie mocno skoncentrowaną dawką swobody, wolności, kreatywności, aktywności oraz beztroskiego spędzania wolnego czasu. Czy dzisiaj udaje Nam się obserwować grupkę dzieci, które samodzielnie (nie pod bacznym okiem rodziców, którzy śledzą każdy ich krok bądź) potrafią bawić się z rówieśnikami na świeżym powietrzu? Na jakich aspektach życia skupiają się zainteresowania przeciętnej nastolatki? Jak spędzają wolny czas? Co chcą osiągnąć w życiu? 




Z niemałym przerażeniem obserwuję jak bardzo zmienia się system wartości współczesnych dzieci, nastolatek, przekazywany im przez rodziców i otoczenie. Bezstresowe wychowanie i nowe standardy odnośnie wyglądu czy zachowania dają swój upust w fali ogłupiających form, na jakie czasem natykamy się w internecie, na ulicy czy obserwujemy wśród najbliższej rodziny. Dostęp do nowych nośników medialnych generuje określone standardy etyczne, a zwłaszcza estetyczne, do których trzeba się dostosować żeby zostać zaakceptowanym w grupie rówieśników. Ostatnio trafiłam na informację, że dzieci są wyśmiewane i odsuwane od grupy jeśli ich rodzice robią zakupy w Biedronce, dziecko zamiast nowych ma używane książki a zwłaszcza jak nie chodzi w firmowych ubraniach. Już od małego uczy się dzieci, że droższy znaczy lepszy, że droższy to również wyższy status społeczny czy większa akceptacja ze strony rówieśników. Nasze konsumpcyjne społeczeństwo niestety jedynie konsekwentnie utwierdza zarówno dorosłych jak i dorastające dzieci, że jest to standard, bez którego nie da się funkcjonować w świecie. Zatem dla takiej nastolatki najważniejszymi kwestiami pozostają: jak bardzo jestem popularna, ilu chłopców się za mną ugania, jak wyglądam, jak wyglądam i jeszcze raz JAK WYGLĄDAM. W te ostatnie oczywiście wchodzi mnóstwo aspektów, na temat których nastolatki potrafią rozmawiać godzinami. Większość z nich regularnie farbuje włosy, korzysta z usług kosmetyczki czy wykonuje profesjonalny makijaż. Nie są im obce najnowsze trendy w modzie, uwielbiają chwalić się nowymi, zwłaszcza markowymi rzeczami a największym ich problemem pozostaje zdobycie funduszy na wszelkie zachcianki i nowe gadżety, ubrania, kosmetyki czy inne najnowsze dodatki. Nie chcę żebyście myśleli, że oceniam w taki sposób wszystkie nastolatki ale ten typ, o którym piszę, stanowi zdecydowaną większość.




13-latka nie pójdzie do szkoły kiedy mama nie kupi jej modnych spodni, fryzjerki przez rozpoczęciem roku szkolnego w gimnazjum mają mnóstwo pracy - bo przecież dziewczynki farbują już włosy i robią pasemka. Dziewczęta wolny czas spędzają na przeczesywaniu internetu w poszukiwaniu nowych "inspiracji" modowych i kosmetycznych, nośnikiem popularności jest ilość lajków i osób, które śledzą ich profile gdzie oczywiście pokazują swoje najnowsze "zdobycze". Ich życie w dużej mierze oprócz obowiązku uczęszczania do szkoły (gdzie punktem obowiązkowym też jest lans) skupia się na przekonywaniu rodziców, że nie przeżyją bez NOWYCH RZECZY.




Pamiętam czasy kiedy dzieci do późnych godzin wieczornych (zwłaszcza w okresie wakacyjnym) bawiły się na zewnątrz a "bandy" podwórkowe były na porządku dziennym. Rodzice nie "trzęśli" się nad pociechą a Ci, którzy tak robili byli uważani za przewrażliwionych. Media tj. jak internet czy tv nie cieszyły się tak dużą popularnością a młody człowiek miał przede wszystkim szereg obowiązków, zwłaszcza jeśli wychowywał się na wsi. Dziewczyny w wieku 14-15 lat potrafiły sprzątać, gotować, zająć się domem czy młodszym rodzeństwem, były bardziej zorganizowane i odpowiedzialne, nie przyzwyczajone do dorastania w pierzynce, chuchane i zachwalane przez rodziców na każdym kroku. Z drugiej strony były również bardziej spontaniczne i wesołe. Obserwuję obecne nastolatki, które ubiorem i zachowaniem próbują przekonać otoczenie, że są już naprawdę dorosłe a głupiej szmaty do podłogi nie potrafią wykręcić, włączyć pralki czy usmażyć kotleta. Główka napakowana pierdołami a jak taka musi sobie zrobić coś do jedzenia to co najwyżej zaleje wodą danie instant:)  




Ja jako nastolatka zafarbowałam włosy i zaczęłam się malować (kredka plus tusz) dopiero jak ukończyłam liceum i poszłam na studia. Również większość moich koleżanek pokazywało się w wersji "saute" bądź maksymalnie używały tuszu do rzęs czy błyszczyka do ust. Garderobę zaczęłam konsekwentnie (niestety) powiększać na drugim roku studiów jak poszłam do pracy i zaczęłam zarabiać swoje własne pieniądze. Wcześniej moja garderoba nie liczyła wielu rzeczy, ale i ja specjalnie nie przywiązywałam do tego uwagi. Miałam swój określony styl i dwa razy do roku jeździłam z mamą na sezonowe zakupy gdzie zawsze coś dla siebie wybrałam. Kupowała mi najpotrzebniejsze rzeczy (to było dosłownie kilka sztuk do roku!) ale ja nigdy nie miałam wrażenia, że czegoś mi brakuje. Moja garderoba była mała ale praktyczna i konkretna, chodziłam w prawie wszystkich rzeczach. Nie przypominam sobie również aby ciuchy były wyznacznikiem przynależności do jakiejkolwiek grupy w szkole, a na pewno nie były głównym tematem rozmów na szkolnych przerwach. Ubrania były dodatkiem zepchniętym na daleki plan i nawet na studniówce bardziej liczyła się zabawa niż to, kto jaką kieckę, gdzie, za ile i jakiej marki kupił.




W wolnym czasie rozwijałam swoje zainteresowania sportowe, czytałam ogromne ilości książek i grałam namiętnie w strategiczne gry komputerowe. Próbowałam wielu rzeczy - zajęcia artystyczne (teatr, projekty kalendarzy), w sporcie dłużej zatrzymałam się na wschodnich sztukach walki, uczyłam się szycia, projektowania (z marnym skutkiem;)), fotografowania, gotowanie itd. Myślę, że te wszystkie małe epizody w znaczący sposób mnie ukształtowały i sprawiły, że w tym momencie mam sprecyzowane zainteresowania, które kontynuuję i wiem do których zajęć mam predyspozycje. Tak jak większość, z czasem uległam trendowi na kupowanie rzeczy, które nie są mi potrzebne, a które tylko zagracają miejsce i jednocześnie zajmują moje myśli ale na szczęście w miarę szybko się ocknęłam. Na wspomnienie tego, na kupno czego dawałam się namówić a czego w konsekwencji nie używałam bądź po prostu było absurdalne (tak jak np. odżywka pogrubiająca rzęsy:P), w tym momencie się tylko uśmiecham choć czas kiedy powoli zaczynałam sobie zdawać z tego sprawę, nie był najweselszy:) 




Może jestem zbyt surowa i konserwatywna w ocenie dzisiejszych nastolatek określając je mianem mało inteligentnych, próżnych, leniwych, ale jak widzę 15-latkę z pełnym makijażem (którego ja sama pewnie nie mogłabym tak dobrze wykonać), z długimi kolorowymi paznokciami, ubranej albo w wyzywający sposób, albo tak, że w jakąkolwiek stronę się nie obróci to znana marka bije nas po oczach, z nieodłączną komórką w ręce przez którą albo rozmawia lub ciągle sms-uje, nasłuchując przy tym jak wylewa z siebie wszystkie niezbyt bystre myśli, to zastanawiam się gdzie byli i gdzie są jej rodzice, przeraża mnie myśl w jakim kierunku to wszystko zmierza. A tak naprawdę przede wszystkim tęsknię za obrazkiem swoich młodzieńczych lat gdzie godzinami przesiadywaliśmy na słuchaniu ulubionych zespołów, za wypadami w plenery (ogniska, wycieczki) i rozmowach na różne tematy, często zupełnie abstrakcyjne, filozoficzne - wśród nas samych czy prowadzone z rodzicami, wujostwem, starszym kuzynostwem. Odkrywanie wszystkich rzeczy związanych z dorosłym życiem, uczenie się samych siebie oraz poznawanie różnych rzeczy z wielu dziedzin bez ściągawki z internetu.

Co o tym sądzicie, jakie macie spostrzeżenia na ten temat?




Zdjęcia, źródło: Internet

4 komentarze:

  1. Sądzę, że wypowiadając tak rygorystyczne sądy, używając słów "większość" czy innych generalizacji powinnas być przygotowana na pytanie i źródła takich danych. Poslugujesz się wiedzą potoczą i powierzchowną, widzisz problem czarno - biało, poslugujesz się plytką retoryką... słabe to bardzo, zmarnowałaś temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz. A więc tak, być może rzeczywiście czytając posta można odnieść wrażenie, że mocno szufladkuję ukazując współczesne nastolatki w niekorzystnym świetle a "dawniejsze" wychwalam pod niebiosa sama się pod te drugie podciągając. Oczywiście tak nie myślę i nie chciałam, żeby to zostało odebrane w taki sposób. Świadomie użyłam określenia "większość" co oczywiście nie oznacza, że wszystkie współczesne nastolatki są głupie, puste czy leniwe. Moje zdanie jest oparte na doświadczeniach, obserwacjach z mojej strony oraz ze strony ludzi, którzy mają często do czynienia z nastolatkami. Kilku znajomych handluje odzieżą dziecięcą i młodzieżową i każde z nich powtarza, że dziewczyny po prostu DYKTUJĄ rodzicom co mają im kupić. Znajomi pracujący w usługach przyjmują młode dziewczyny na praktykę i mówią, że teraz zanim zaczną je szkolić muszą najpierw nauczyć je sprzątać bo do tej pory mama za nie wszystko robiła. 8 na 10 nastolatek (specjalnie wypytałam:)) nie potrafi wykręcić szmaty czy posługiwać się miotłą. Znajome uczą w szkołach i to one z przerażeniem obserwują jak zmieniło się zachowanie dzieci i jak często dzielą się na grupy nie pod względem zainteresowań, czy poziomu nauki ale pod względem popularności, która jest głównie uwarunkowana zamożnością i oczywiście tym jak kto jest ubrany i jakie gadżety posiada. Dzieci z biedniejszych rodzin, których nie stać na markowe ubrania nie są przez takie towarzystwo akceptowane. Takie problemy istniały również 20 lat wcześniej, jednak nigdy na tak dużą skalę. Nie mam przygotowanych na potwierdzenie żadnych statystyk, są to jedynie wnioski w oparciu o własną obserwację i przede wszystkim informacje od osób, które mają z nastolatkami kontakt na co dzień a internet mówi sam za siebie. Nie chciałam żeby artykuł został odebrany jako kategoryzujący, opisywane zagadnienia oczywiście nie dotyczą wszystkich, mają jedynie na celu zwrócenie uwagi na mocno szerzący się problem.

      Usuń
  2. Odnosząc się do tego co piszesz na temat makijażu u nastolatek,odniosłam wrażenie, że sama wydajesz się osobą pustą. Jak można oceniać kogoś, nawet 15-letniego, na podstawie tego jaki ma makijaż i jak jest ubrany? Sama wpadłaś w pułapkę oceniania wszystkiego i wszystkich, moim zdaniem najgorszą cechą obecnych czasów. Jak możesz ocenić kogoś, widząc tylko jak wygląda i jakie słowa w danym momencie wypowiada, nie znając kontekstu?! Wiem, że odnoszę się w tym momencie tylko do podsumowania Twojego artykułu, ale wrażenie, jakie na mnie to zrobiło, sprawia, że kompletnie się z Tobą nie zgadzam. Uważam również, że nie ma czegoś takiego, jak nastolatki kiedyś i teraz. Każdy idealizuje czasy, w jakich żył jako dziecko czy nastolatek, na inne rzeczy zwracało się wtedy uwagę. Mogłaś nawet nie zauważyć, że nastolatki w "Twoich czasach" były takie same jak są teraz. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Anonimowa,
      zarzucasz mi pochopne ocenianie a sama to robisz (Twoje pierwsze danie) na podstawie mojej jednej wypowiedzi. Jeszcze raz podkreślam, że nie generalizuję i że problem szerzącego się lansu i konsumpcji to zagadnienie, na które chciałam zwrócić uwagę ale który nie dotyczy wszystkich nastolatek! Pamiętam jaki makijaż nosiły moje koleżanki w liceum a widzę jaki makijaż noszą teraz dziewczyny już w gimnazjum, wiem jakie znaczenie dla mnie i moich znajomych miał ubiór a do jakiej rangi urasta to co wkładasz na siebie w dzisiejszych czasach - wybacz ale różnica jest ogromna i nie można "moich czasów" stawiać pod tym względem na równi z dzisiejszymi. Oczywistym jest, że miałam w klasie dziewczyny, które wygląd stawiały na pierwszym miejscu i bardzo wcześnie nakładały pełny makijaż, robiły tipsy i farbowały włosy - jednak w standardowej klasie tych dziewczyn było dużo mniej niż obecnie. Jeśli jestem zmuszona wysłuchać rozmowy innej osoby (autobus) bądź rozmawiam z osobą, którą po prostu znam to uwierz, że kilka minut wystarczy żeby określić jej poziom inteligencji. TAK, oceniam na podstawie wyglądu (to jak wyglądamy to pierwsze wrażenie i każdy to robi) ale nie wysnuwam z tego innych wniosków dot. charakteru czy poziomu inteligencji danej osoby. To absurd! Nie uważam, żeby każda wymalowana i wystrojona dziewczyna była mało inteligentna. Podałam przykład, w którym wszystkie te elementy (wygląd, zachowanie, dialog) się na siebie nakładają i na ich podstawie można wyrobić sobie o kimś zdanie. Każdy z nas w taki sposób ocenia. Następnym razem wczytaj się w cały tekst. Pozdrawiam.

      Usuń