niedziela, 19 października 2014

NASTOLATKI PORÓWNANIE: LATA90-TE I OBECNIE







NASTOLATKI PORÓWNANIE: LATA90-TE I OBECNIE


Świat pędzi do przodu i zmienia się w szybkim tempie, na przestrzeni 30 a nawet ostatnich 10 lat przeobrażeniom uległo większość aspektów związanych z naszym życiem, głównie za sprawą polityki, technologii, elektroniki czy kwestii społecznych. Z dużą dozą tęsknoty wspominam swoje dzieciństwo i okres młodzieńczy, ponieważ w dalszym ciągu pozostaje dla mnie mocno skoncentrowaną dawką swobody, wolności, kreatywności, aktywności oraz beztroskiego spędzania wolnego czasu. Czy dzisiaj udaje Nam się obserwować grupkę dzieci, które samodzielnie (nie pod bacznym okiem rodziców, którzy śledzą każdy ich krok bądź) potrafią bawić się z rówieśnikami na świeżym powietrzu? Na jakich aspektach życia skupiają się zainteresowania przeciętnej nastolatki? Jak spędzają wolny czas? Co chcą osiągnąć w życiu? 




Z niemałym przerażeniem obserwuję jak bardzo zmienia się system wartości współczesnych dzieci, nastolatek, przekazywany im przez rodziców i otoczenie. Bezstresowe wychowanie i nowe standardy odnośnie wyglądu czy zachowania dają swój upust w fali ogłupiających form, na jakie czasem natykamy się w internecie, na ulicy czy obserwujemy wśród najbliższej rodziny. Dostęp do nowych nośników medialnych generuje określone standardy etyczne, a zwłaszcza estetyczne, do których trzeba się dostosować żeby zostać zaakceptowanym w grupie rówieśników. Ostatnio trafiłam na informację, że dzieci są wyśmiewane i odsuwane od grupy jeśli ich rodzice robią zakupy w Biedronce, dziecko zamiast nowych ma używane książki a zwłaszcza jak nie chodzi w firmowych ubraniach. Już od małego uczy się dzieci, że droższy znaczy lepszy, że droższy to również wyższy status społeczny czy większa akceptacja ze strony rówieśników. Nasze konsumpcyjne społeczeństwo niestety jedynie konsekwentnie utwierdza zarówno dorosłych jak i dorastające dzieci, że jest to standard, bez którego nie da się funkcjonować w świecie. Zatem dla takiej nastolatki najważniejszymi kwestiami pozostają: jak bardzo jestem popularna, ilu chłopców się za mną ugania, jak wyglądam, jak wyglądam i jeszcze raz JAK WYGLĄDAM. W te ostatnie oczywiście wchodzi mnóstwo aspektów, na temat których nastolatki potrafią rozmawiać godzinami. Większość z nich regularnie farbuje włosy, korzysta z usług kosmetyczki czy wykonuje profesjonalny makijaż. Nie są im obce najnowsze trendy w modzie, uwielbiają chwalić się nowymi, zwłaszcza markowymi rzeczami a największym ich problemem pozostaje zdobycie funduszy na wszelkie zachcianki i nowe gadżety, ubrania, kosmetyki czy inne najnowsze dodatki. Nie chcę żebyście myśleli, że oceniam w taki sposób wszystkie nastolatki ale ten typ, o którym piszę, stanowi zdecydowaną większość.




13-latka nie pójdzie do szkoły kiedy mama nie kupi jej modnych spodni, fryzjerki przez rozpoczęciem roku szkolnego w gimnazjum mają mnóstwo pracy - bo przecież dziewczynki farbują już włosy i robią pasemka. Dziewczęta wolny czas spędzają na przeczesywaniu internetu w poszukiwaniu nowych "inspiracji" modowych i kosmetycznych, nośnikiem popularności jest ilość lajków i osób, które śledzą ich profile gdzie oczywiście pokazują swoje najnowsze "zdobycze". Ich życie w dużej mierze oprócz obowiązku uczęszczania do szkoły (gdzie punktem obowiązkowym też jest lans) skupia się na przekonywaniu rodziców, że nie przeżyją bez NOWYCH RZECZY.




Pamiętam czasy kiedy dzieci do późnych godzin wieczornych (zwłaszcza w okresie wakacyjnym) bawiły się na zewnątrz a "bandy" podwórkowe były na porządku dziennym. Rodzice nie "trzęśli" się nad pociechą a Ci, którzy tak robili byli uważani za przewrażliwionych. Media tj. jak internet czy tv nie cieszyły się tak dużą popularnością a młody człowiek miał przede wszystkim szereg obowiązków, zwłaszcza jeśli wychowywał się na wsi. Dziewczyny w wieku 14-15 lat potrafiły sprzątać, gotować, zająć się domem czy młodszym rodzeństwem, były bardziej zorganizowane i odpowiedzialne, nie przyzwyczajone do dorastania w pierzynce, chuchane i zachwalane przez rodziców na każdym kroku. Z drugiej strony były również bardziej spontaniczne i wesołe. Obserwuję obecne nastolatki, które ubiorem i zachowaniem próbują przekonać otoczenie, że są już naprawdę dorosłe a głupiej szmaty do podłogi nie potrafią wykręcić, włączyć pralki czy usmażyć kotleta. Główka napakowana pierdołami a jak taka musi sobie zrobić coś do jedzenia to co najwyżej zaleje wodą danie instant:)  




Ja jako nastolatka zafarbowałam włosy i zaczęłam się malować (kredka plus tusz) dopiero jak ukończyłam liceum i poszłam na studia. Również większość moich koleżanek pokazywało się w wersji "saute" bądź maksymalnie używały tuszu do rzęs czy błyszczyka do ust. Garderobę zaczęłam konsekwentnie (niestety) powiększać na drugim roku studiów jak poszłam do pracy i zaczęłam zarabiać swoje własne pieniądze. Wcześniej moja garderoba nie liczyła wielu rzeczy, ale i ja specjalnie nie przywiązywałam do tego uwagi. Miałam swój określony styl i dwa razy do roku jeździłam z mamą na sezonowe zakupy gdzie zawsze coś dla siebie wybrałam. Kupowała mi najpotrzebniejsze rzeczy (to było dosłownie kilka sztuk do roku!) ale ja nigdy nie miałam wrażenia, że czegoś mi brakuje. Moja garderoba była mała ale praktyczna i konkretna, chodziłam w prawie wszystkich rzeczach. Nie przypominam sobie również aby ciuchy były wyznacznikiem przynależności do jakiejkolwiek grupy w szkole, a na pewno nie były głównym tematem rozmów na szkolnych przerwach. Ubrania były dodatkiem zepchniętym na daleki plan i nawet na studniówce bardziej liczyła się zabawa niż to, kto jaką kieckę, gdzie, za ile i jakiej marki kupił.




W wolnym czasie rozwijałam swoje zainteresowania sportowe, czytałam ogromne ilości książek i grałam namiętnie w strategiczne gry komputerowe. Próbowałam wielu rzeczy - zajęcia artystyczne (teatr, projekty kalendarzy), w sporcie dłużej zatrzymałam się na wschodnich sztukach walki, uczyłam się szycia, projektowania (z marnym skutkiem;)), fotografowania, gotowanie itd. Myślę, że te wszystkie małe epizody w znaczący sposób mnie ukształtowały i sprawiły, że w tym momencie mam sprecyzowane zainteresowania, które kontynuuję i wiem do których zajęć mam predyspozycje. Tak jak większość, z czasem uległam trendowi na kupowanie rzeczy, które nie są mi potrzebne, a które tylko zagracają miejsce i jednocześnie zajmują moje myśli ale na szczęście w miarę szybko się ocknęłam. Na wspomnienie tego, na kupno czego dawałam się namówić a czego w konsekwencji nie używałam bądź po prostu było absurdalne (tak jak np. odżywka pogrubiająca rzęsy:P), w tym momencie się tylko uśmiecham choć czas kiedy powoli zaczynałam sobie zdawać z tego sprawę, nie był najweselszy:) 




Może jestem zbyt surowa i konserwatywna w ocenie dzisiejszych nastolatek określając je mianem mało inteligentnych, próżnych, leniwych, ale jak widzę 15-latkę z pełnym makijażem (którego ja sama pewnie nie mogłabym tak dobrze wykonać), z długimi kolorowymi paznokciami, ubranej albo w wyzywający sposób, albo tak, że w jakąkolwiek stronę się nie obróci to znana marka bije nas po oczach, z nieodłączną komórką w ręce przez którą albo rozmawia lub ciągle sms-uje, nasłuchując przy tym jak wylewa z siebie wszystkie niezbyt bystre myśli, to zastanawiam się gdzie byli i gdzie są jej rodzice, przeraża mnie myśl w jakim kierunku to wszystko zmierza. A tak naprawdę przede wszystkim tęsknię za obrazkiem swoich młodzieńczych lat gdzie godzinami przesiadywaliśmy na słuchaniu ulubionych zespołów, za wypadami w plenery (ogniska, wycieczki) i rozmowach na różne tematy, często zupełnie abstrakcyjne, filozoficzne - wśród nas samych czy prowadzone z rodzicami, wujostwem, starszym kuzynostwem. Odkrywanie wszystkich rzeczy związanych z dorosłym życiem, uczenie się samych siebie oraz poznawanie różnych rzeczy z wielu dziedzin bez ściągawki z internetu.

Co o tym sądzicie, jakie macie spostrzeżenia na ten temat?




Zdjęcia, źródło: Internet

wtorek, 14 października 2014

JAK ROBIĆ ZAKUPY W LUMPEKSIE










JAK ROBIĆ ZAKUPY W LUMPEKSIE

Dostęp do szerokiego asortymentu odzieżowego to nie tylko galerie handlowe i butiki ale również, a może należałoby powiedzieć - przede wszystkim, powstające jak grzyby po deszczu lumpeksy. Zwolenniczki zakupów odzieży używanej i wieszakowego, względnie koszykowego szperania wymieniają szereg zalet zaopatrywania się w tego typu odzież. Cena stanowi tutaj przekonywujący argument choć oryginalność i możliwość przerabiania rzeczy na różne sposoby również znajduje spore grono fanek. Ja chciałabym dodatkowo zaznaczyć, że kupując ubrania z lumpeksu jesteśmy po prostu ekologiczni - i dla mnie jest to najważniejszy argument.




Sama nigdy nie przepadałam za zakupami w lumpeksie dopóki nie poznałam mojego obecnego chłopaka, który zakupy w takich miejscach uwielbia. Towarzysząc jemu sama ze znudzenia przeglądałam wieszaki i zaskoczona odkryłam, że rzeczywiście można znaleźć bardzo dobre jakościowo rzeczy, czasem nawet z papierowymi metkami (choć to doprawdy rzadkość). Lumpeksy to również skarbnica unikatowych, pojedynczych egzemplarzy ubrań, w których nie zobaczymy co drugiej kobiety na ulicy. Idealne rozwiązanie dla osób, które chcą się wyróżniać i dodatkowo osób, które są na tyle kreatywne, żeby takie ubrania czy akcesoria z sukcesem przerabiać. Ja niestety talentu krawieckiego nie mam i jeśli coś nie układa się dobrze (nawet jeśli to Chanel i tylko za 5zł) to odkładam to z powrotem na wieszak. Myślę, że w tym wypadku brak zdolności do przerabiania chroni mnie przed kupowaniem góry ciuchów i przed powrotem do chomikowania. Tak więc nawet robiąc zakupy w lumpeksie jestem wybredna i nie kupuję więcej tylko dlatego, że ceny są niższe. Bez względu na to do jakiego sklepu wchodzę i co mi wpadnie w oko, najpierw sprawdzam jak w tym wyglądam, zadaję sobie pytanie czy nie posiadam już czegoś podobnego w szafie (często bowiem mamy skłonności do dublowania rzeczy, które lubimy i w których dobrze wyglądamy), następnie czy jest mi to potrzebne a na końcu z czym to mogę zestawić. Jeśli rzecz przejdzie tak wyczerpujący test ląduje w torbie. Nie wiem jak Wy, ale taka strategia skutecznie mnie chroni przed zaopatrywaniem się w kolejne stosy niepotrzebnych szmatek. 




Cena w lumpeksie teoretycznie powinna być niższa niż ta w sklepach oferujących nowe rzeczy co nie zawsze tak do końca się sprawdza. Zauważyłam dla przykładu, że w okresie sezonowych bądź śródsezonowych przecen w takiej samej cenie a nawet taniej zaopatrzymy się w nowe rzeczy w popularnych sieciówkach niż tych używanych z lumpeksu, co widać zwłaszcza w dużych miastach. Ostatnio byłam w lumpeksie, w którym sprzedawano ciuchy na wagę w cenie 79zł/kg co jest dla mnie sporym "przegięciem", ponieważ okazuje się, że za grubszy sweter muszę zapłacić ok. 60zł a za tę kwotę mam nowy sweter z sieciówki. Zadziwiające dla mnie było to, że w tym lumpeksie był naprawdę spory ruch i ludzie kupowali mnóstwo rzeczy. Nie dajcie się zatem poddać zbiorowej histerii:) 

Często zdarza mi się trafić na informacje, że ktoś regularnie zaopatruje się w używane rzeczy w cenie złotówki czy dwóch od sztuki. Odwiedzam kilka lumpeksów regularnie od jakiegoś czasu i nigdy nie zdarzyło mi się trafić na taką dużą obniżkę poza jednym punktem, gdzie w jednym dniu w tygodniu najniższa cena to 2zł za sztukę na cały asortyment, z tym że wybór jest niewielki i mniejszych rozmiarów raczej nie znajdziemy. Ze zdziwieniem zatem czasem czytam czy słucham (kanał YouTube) jak dziewczyny zapatrują się w całe reklamówki markowych niezniszczonych rzeczy za przysłowiowe grosze, więc dochodzę do wniosku, że muszę poprawić moje zdolności szperacza albo zakumplować się z obsługą sklepików;)




Zakupy w lumpeksie to świetne rozwiązanie dla osób, które na co dzień preferują określony styl a tylko okazjonalnie potrzebują ubrać białą koszulę, elegancką marynarkę bądź imprezową sukienkę. Takie "wyjście" na jeden wieczór może okazać się dużym wydatkiem jeśli chcielibyśmy zaopatrzyć się we wszystkie elementy garderoby w sklepach z nową odzieżą, w lumpeksie natomiast wydamy o wiele mniej. Dobór dodatków w postaci krawatu czy kopertówki również nie powinien być problemem. 

Na co dodatkowo warto zwrócić uwagę przy kupowaniu rzeczy w lumpeksie? Otóż przede wszystkim sprawdzajmy, czy rzecz nie jest zniszczona (dziura, zaciągnięcia w swetrach, zepsuty zamek, brak guzików, itp.) bądź poplamiona. Przy wybieraniu koszuli obejrzyj dokładnie mankiety oraz kołnierzyk, przy wybieraniu spodni zwróć uwagę na kieszenie i nogawki - po nich bardzo łatwo można poznać jak bardzo zużyty jest ciuch. Uważam, że bielizna, obuwie, pościel czy nawet piżamy, dopasowane t-shirty oraz inne ubrania, które mają kontakt z gołym ciałem i są bardziej narażone na zapocenie powinniśmy sobie darować. Pamiętajmy żeby każdą rzecz zakupioną w sklepie z używaną odzieżą dokładnie wyprać - jest ona bowiem wcześniej dezynfekowana mocnymi środkami (stąd jej charakterystyczny zapach). 




Warto zorientować się, w których punktach możemy zaopatrzyć się w naprawdę dobrą jakościowo, niezniszczoną, ciekawą, oryginalną i markową odzież - najlepiej jeśli odwiedzimy lumpeks w dzień dostawy (taka informacja przeważnie widnieje na drzwiach bądź witrynie; jeśli jej tam nie ma - zapytaj sprzedawcę). Rozeznaj się, które miejsca oferują atrakcyjną dla Ciebie odzież w dobrej cenie. Podobno najlepsze "perełki" można dostać w lumpeksach mało popularnych, upchniętych w wąskich uliczkach gdzie ma dużych tłumów. Sama usłyszałam niedawno taką informację i w najbliższym czasie zamierzam to sprawdzić :)

Trudno stwierdzić czy odzież kupiona na wagę to korzystniejszy zakup niż odzież kupiona na sztuki. Jeśli w danym punkcie sprzedają ubrania na wagę to korzystniej będzie zaopatrywać się tam w letnie tuniki, narzutki, zwiewne sukienki bądź tkaniny, cienkie swetry a nawet cienkie przejściowe kurtki choć tak naprawdę wszystko zależy od ceny za kilogram. Jeśli natomiast odzież jest sprzedawana na sztuki warto zwrócić uwagę na grubsze swetry, spodnie, okrycia wierzchnie zimowe czy ciężkie akcesoria, takie jak np. duże torebki. Zachęcam Was do negocjowania ceny, zwłaszcza jeśli sklepik jest mały a obsługą zajmuje się sam właściciel - choć mam z lumpeksu zaledwie kilka rzeczy, każdą z nich udało mi się dodatkowo "utargować":) Pamiętaj, że rzeczy mają najwyższą cenę w dzień dostawy i wraz z kolejnymi dniami jest ona coraz niższa by finalnie mogła być osiągnąć pułap 5 bądź 2zł za sztukę.

Macie jeszcze jakieś praktyczne porady dot. zakupów w lumpeksach?




Zdjęcia, źródło: Internet




poniedziałek, 6 października 2014

SZUKAJ MOTYWACJI DO ĆWICZEŃ A NIE MARKOWYCH CIUCHÓW





SZUKAJ MOTYWACJI DO ĆWICZEŃ A NIE MARKOWYCH CIUCHÓW

Bardzo podoba mi się moda na zdrowe odżywianie oraz regularny wysiłek fizyczny, mnogość rozwiązań, ogromny napływ informacji a przede wszystkim inspiracji, które bardzo motywują, żeby każdą wolną chwilę spędzić jak najbardziej aktywnie a porzucić wylegiwanie się na wygodnej kanapie przy TV bądź przesiadywanie godzinami przed komputerem. Czy jednak każde źródło informacji czy inspiracja są dla nas rzeczywiście motywujące? Jaki obraz budują w naszej świadomości? Do czego nas skłaniają?

Wszyscy wokół biegają, uprawiają fitness czy inne modne dyscypliny sportowe, koleżanki na spotkaniach wymieniają się wrażeniami a internet aż kipi od zdjęć dziewczyn, które pokazują swoje wysportowane, umięśnione ciała w super modnych ciuchach i chwalą się śniadaniem złożonym z płatków muesli z dodatkiem kolorowych egzotycznych owoców... większość myśli - ja też tak chcę! I nie dla tego żeby zmienić swój styl życia na lepszy - bo ruch to przecież zdrowie a dobre nawyki żywieniowe wpływają korzystnie na nasz organizm, tylko dlatego, że znajomi, osoby, które lubimy bądź podziwiamy tak robią, chcemy wyglądać tak jak oni albo sami też chętnie wrzucilibyśmy takie zdjęcia do sieci, zwłaszcza jeśli dodamy do tego stosik nowiutkich markowych ubrań, butów i innych gadżetów! I to mnie nieco przeraża, ponieważ okazuje się, że idee które niesie ze sobą zmiana stylu życia czy chociażby podstawowe pojęcie o sporcie zostają zepchnięte na drugi plan przez kolorowe szmatki i "fajowe" zdjęcia.




Niestety osoby szeroko promujące się w tych dziedzinach w internecie często poza prezentowaniem dawki motywacji i pokazywaniem konkretnych rozwiązań, są od stóp do głów ozdobione reklamami. I tak np. na sportowym blogu możemy znaleźć relację z wyjazdu fundowanego przez znaną markę, ozdobioną mnóstwem zdjęć pokazujących prezenty w postaci kilku par nowych butów czy kilku zestawów odzieży sportowej. Z boków atakują nas reklamy danych produktów plus jeszcze kilka reklam środków przyśpieszających odchudzanie czy oferujących limitowaną gamę suplementów, zdrowej żywości czy soków, które doprowadzą nasze ciało do perfekcji - to wszystko oczywiście z odnośnikami do stron, gdzie możemy zakupić wszystkie cudowne produkty, często zanim jeszcze zdążymy wykonać pierwszy przysiad:) Marki promują się na wszystkie możliwe sposoby a jedynym ich celem jest przede wszystkim zwiększenie sprzedaży i wmówienie nam, że potrzebujemy wszystkich tych oferowanych produktów.

Tak więc osoby zanim zaczną wykonywać jakiekolwiek ćwiczenia czy próbować różnych sportów, na pierwszym miejscu stawiają zaopatrzenie się w cały arsenał potrzebnych gadżetów:) i dotyczy to zwłaszcza kobiet i zwłaszcza tych perfekcyjnych. Wszystko musi być najlepsze i z najwyższej półki i tak dla przykładu jeśli ktoś zamierza uprawiać fitness to kupuje nie tylko odpowiedni top, szorty, legginsy, opaskę czy buty ale zaopatruje się również w najlepszą matę, pulsometr, zegar do mierzenia czasu poszczególnych ćwiczeń czy opaskę na ramię z miejscem na telefon (bo odpowiednia muzyka to przecież podstawa). W momencie, w którym nagle taka osoba uzmysławia sobie (bo nagle okazuje się, że ciało się brudzi, poci a mięśnie bolą zarówno podczas wysiłku jak i przez kolejne dni), że sport nie jest dla niej, pozostaje z całym tym perfekcyjnym niepotrzebnym zestawem. 




Z doświadczenia wiem, że bardzo łatwo zniechęcić się do jakichkolwiek form ruchu, zwłaszcza jeśli nastawiamy się na samym początku np. na bieganie a po kilku minutach na bieżni jesteśmy wycieńczone, nie możemy złapać oddechu i wszystko nas boli. Wracamy do domu nie zawsze zadowolone ale dopiero na drugi dzień zaczyna się prawdziwy horror kiedy to zakwasy dają o sobie znać. Prawdziwy dramat:), który niestety sprawia, że osoby definitywnie i raz na zawsze porzucają jakiekolwiek sporty. Znam również osoby, dla których wysiłek fizyczny na samym początku wiązał się przede wszystkim z ciężkim zadaniem, do którego końca odliczało się wręcz sekundy. Bardzo ważne zatem jest aby próbować różnych rzeczy, z różnym natężeniem, zanim zdecydujemy się na konkretne rozwiązanie i, co się z tym wiąże, zakup odpowiedniego sprzętu. Ktoś może nie znosić biegać ale frajdę będzie mu sprawiała jazda na rowerze czy wspinaczka ściankowa. Pamiętaj! Zanim zdecydujesz się na zakup specjalistycznych ciuchów oraz sprzętów (które często nie należą do tanich) sprawdź czy uprawianie danego sportu sprawia Ci frajdę. Na pierwsze kilka razy (pierwsze wejściówki na większość zajęć zazwyczaj jest za darmo) załóż po prostu wygodne dresy i jakiekolwiek sportowe obuwie (nawet jeśli udajesz się do modnego klubu fitness a dresy czy buty mają 5 lat i zupełnie wyszły z mody:))




Od zawsze lubiłam różnego rodzaju sporty i do tej pory chętnie aktywnie spędzam czas a mimo to moja szafa nie jest wypchana markowymi sportowymi ubraniami. Posiadam dwa specjalne topy do biegania oraz jeden termoaktywny komplet: bluzka i legginsy. Biegam do kilkudziesięciu razy w roku, różnej długości trasy po różnym podłożu a zakupione 7 lat temu obuwie sportowe służy mi po dziś dzień. Pozostałe części garderoby, w których ćwiczę to rzeczy rozciągnięte, znoszone, których nie boję się wybrudzić czy przepocić.

Zmiana stylu życia - bo to niesie ze sobą regularne wprowadzenie w swoim życiu wysiłku fizycznego, to zmiana, która powinna zagnieździć się u nas na stałe a przeważnie niestety pozostaje jedynie kaprysem nadchodzącej wiosny. Widmo zbliżającego się okresu letniego gdzie trzeba będzie odsłonić więcej ciała stanowi chwilową motywację a internet i wszystkie gazety dla kobiet prześcigają się w pomysłach na ćwiczenia, diety czy inne cudowne metody, które w krótkim czasie mają z nas zrobić boginię w bikini. Stosowanie się do wszelkich wytycznych nawet przez okres kilku miesięcy niestety nie zapewni, że nasze ciało i organizm zdołają przestawić się na zdrowszy tryb. Żeby rozkręcić metabolizm i przyzwyczaić ciało do regularnej dawki ćwiczeń oraz zbilansowanej diety potrzebny jest o wiele dłuższy czas dlatego musimy zadbać o to, żeby wysiłek fizyczny sprawiał nam przyjemność a przygotowywane posiłki były nie tylko zdrowe ale i smaczne - tylko wtedy będziemy w stanie zmienić nasze dotychczasowe nawyki i sposób spędzania wolnego czasu.

Jakie są Wasze przemyślenia na ten temat?



Zdjęcia, źródło: Internet