środa, 19 listopada 2014

CZY ZDROWE ODŻYWIANIE SIĘ KOSZTUJE WIĘCEJ? PORÓWNANIE






CZY ZDROWE ODŻYWIANIE SIĘ KOSZTUJE WIĘCEJ? PORÓWNANIE.

Od kilku miesięcy jestem na diecie i znajomi widząc jakie zmiany we mnie zachodzą pytają co takiego zrobiłam, że schudłam, co zrobiłam, że moja skóra i włosy wyglądają lepiej. Wtedy zaczynam opowiadać o swojej diecie. Większość osób bardzo sceptycznie podchodzi do rezygnacji/ redukcji produktów węglowodanowych z codziennej diety a w momencie, w którym dowiadują się w jakie produkty obecnie się zaopatruję prawie zawsze pada komentarz, że pewnie teraz przygotowywanie posiłków wymaga składników, na które wydaję fortunę. To mylne wrażenie, rezygnacja z produktów mięsnych (mięso wołowe, wieprzowe) bądź ich redukcja (drób) jak również wyrzucenie ze swojego menu słodyczy, potraw przetworzonych i gotowych a zastąpienie ich przede wszystkim dużą ilością świeżych warzyw, owoców, ryb, serów, pestek czy orzechów, nawet tych pochodzących z upraw ekologicznych nie powoduje, że wydaję więcej, a wręcz przeciwnie, jeśli tylko poświęcam temu czas i gotuję sama - jestem w stanie sporo zaoszczędzić. Poza tym zdrowe jedzenie nie ogranicza się tylko i wyłącznie do sklepów z żywnością ekologiczną gdzie ceny rzeczywiście mogą szokować. Ja staram się większość produktów, tj. jaja, drób, biały ser, warzywa i owoce kupować od lokalnych dostawców na miejscowym targu, po mąkę do wypieku chleba jeżdżę do młyna - ceny porównywalne a nawet niższe od tych w supermarketach a jakość o wiele wyższa. W młynie za 5kg mąki płacę jak za 1-2kg w sklepie. Poniżej kilka przykładów poszczególnych grup produktów:




1. Słoiczek oleju kokosowego, którego używam do smażenia naprzemiennie z oliwą z oliwek wystarcza mi na jakieś 3-4 miesiące - smażenie staram się ograniczać do minimum (robię maksymalnie 3-4 potrawy smażone tygodniowo), i choć olej kokosowy jest o wiele droższy niż oliwa z oliwek czy sam olej to i tak w porównaniu z okresem kiedy co drugie moje danie było przygotowywane na patelni, zakup małego słoiczka organicznego oleju kokosowego bardziej się opłaca. 

2. Niegdyś batonik był dla mnie standardową codzienną przekąską pomiędzy posiłkami a jak ktoś jest uzależniony od słodyczy to wiadomo, że na jednym batoniku czy wafelku się nie kończy, zwłaszcza że często bywa tak, że trudno się oderwać od tabliczki czekolady czy zostawić puste opakowanie ciastek. Paczka ciastek do wydatek nawet 3-5zł, z czekoladą jest różnie - za te lepsze zapłacimy nawet kilkanaście złotych. Ja jednak aby móc odnieść się po prostu do ilości spożywanych niegdyś słodyczy zamknę się w kwocie 3zł dziennie (to jedna czekolada/ lody na patyku bądź dwa batoniki w ciągu dnia) co daje kwotę 90zł miesięcznie na same słodkości. W tej chwili moje słodycze to przede wszystkim owoce, które zajadam z jogurtem naturalnym. Koszt takiego zdrowego deseru, który nie tylko zaspokaja moje pragnienie na słodkie ale i dostarcza organizmowi potrzebnych składników odżywczych i dużą dawkę witamin, to kwota ok. 2-3zł dziennie, miesięcznie wydatek w granicach 60-90zł czyli porównywalnie, choć warto tutaj zaznaczyć, że w sezonie letnio-jesiennym mamy możliwość zaopatrywania się w owoce z własnego ogródka, względnie ogródka cioci czy sąsiada:) i koszt takiego deseru w tym okresie drastycznie spada. 

3. Mięso gości na polskich stołach niemal codziennie, i nawet jak już decydujemy się przygotować wegetariański posiłek to okazuje się, że na śniadanie wcinamy kromkę chleba z plastrem szynki czy kolację w postaci zapiekanki z kurczakiem. Ja powoli odchodzę od tak częstego spożywania mięsa i w tym momencie pozwalam sobie na jeden posiłek mięsny jedynie przez 4 dni w tygodniu, czyli 2x ryba i 2x drób. Co miesiąc zjadam ok. 2kg świeżych ryb za które płacę 60-80zł oraz 2kg drobiu: kurczak bądź indyk to wydatek ok. 35zł, razem ok. 110zł. Podczas codziennego zaopatrywania się w produkty mięsne, począwszy od wędliny (ok. 20zł/kg), poprzez parówki (ok.4zł), wołowinę (ok. 24zł/kg) zakończywszy na ukochanej wieprzowinie (ok. 12zł/kg) okazuje się, że wydatki na mięso są naprawdę spore. Przy założeniu, że miesięcznie człowiek zjada 1kg szynki, jedno opakowanie parówek, pół kilo wołowiny, 3kg wieprzowiny i 3kg drobiu to średni koszt to 129zł miesięcznie. Te wytyczne mogą się komuś być może wydać przesadzone, ja jednak radzę przeanalizować swój jadłospis ponieważ rzadko kiedy zdajemy sobie sprawę z tego ile mięsa pochłaniamy. Nie muszę nikogo przekonywać, że jedzenie ryb niesie ze sobą szereg korzyści dla naszego organizmu i wyglądu naszej skóry, w przeciwieństwie do wszelkiego rodzaju wędlin, parówek, mielonek itp. jak również mięsa, które przeważnie kupujemy w supermarketach. 




4. Zaraz po rybie jednymi z droższych produktów są orzechy i migdały aczkolwiek ich dzienne spożycie jest niewielkie i staram się nie przekraczać ilości odpowiadającej jednej małej garści. Zamiennie używam pestek słonecznika bądź dyni. Paczka migdałów 300g kosztuje ok. 15zł, przyjmując że dzienna porcja to najwyżej 50g to jest to koszt w wysokości 2,50zł dziennie, czyli tyle co paczka paluszków, hot-dog czy zapiekanka kupione w przydrożnej budce. Człowiek często sięga w sklepie po gotowe danie, np. mrożone zapiekanki (w tym również warzywne i rybne), gotowe pizze, skrzydełka z kurczaka, hamburgery ponieważ są to dania, które nie wymagają długiej obróbki termicznej (mikrofalówka rozwiązuje wszystkie takie problemy) a tym samym oszczędzają nam czas. Co z tego jeśli wydajemy na nie o wiele więcej niż na składniki, z których możemy zrobić pełnowartościowe posiłki, które z kolei dostarczą naszemu organizmowi potrzebnych substancji i kalorii a tym samym sprawią, że po godzinie nie sięgniemy do szafki po paczkę ciastek czy kolejną porcję śmieciowego jedzenia. Koszt takich przekąsek na szybko to ok. 120-150zł miesięcznie.

5. Butelka wody mineralnej o pojemności 1,5litra to koszt ok. 2zł, butelka słodkiego napoju o tej samej pojemności nieznanej marki to koszt 1,5zł, znanej marki ok. 4zł - średnio 2,75zł. To porównanie również wychodzi na plus.

6. Warzywa to produkty, na które zdecydowanie wydaję więcej niż wcześniej (stanowią jakieś 70% mojej obecnej diety). Warzywa i owoce, zwłaszcza w miesiącach letnich i jesiennych można dostać nie tylko świeże ale przede wszystkim w o wiele niższej cenie. Żeby zrobić pyszną zapiekankę warzywną, sałatkę czy surówkę można zamknąć się w kilku-kilkunastu złotych. Dodatek fasoli, soji czy soczewicy nadaje daniu większej sytości i przede wszystkim odpowiednio doprawione świetnie zastępuje mięso. Niesamowicie oszczędnie wychodzą Ci, którzy warzywa, owoce i zioła mają możliwość uprawiać we własnym ogródku. Ja jak do tej pory posiadam hodowlę kiełków, szczypiorek, pietruszkę oraz oregano. To tylko kilka warzyw, ziół ale mam pewność w jakich warunkach są uprawiane, moim marzeniem są własne grządki z warzywami i owocami, w przyszłym roku zamierzam sukcesywnie zagospodarować w tym celu część terenów zielonych wokół przyszłego miejsca zamieszkania.





Ceny warzyw i owoców w okresie zimowym są o wiele droższe ale przede wszystkim mają o wiele mniej wartości odżywczych. O ile w okresie letnim jesteśmy w stanie zaopatrywać się na pobliskim targu to zimą jeśli mamy ochotę na świeże warzywa musimy liczyć się z tym, że są importowane oraz prawdopodobnie potraktowane różnymi chemicznymi środkami (które to właśnie umożliwiają ich daleki transport). Najlepszym rozwiązaniem są tutaj wszelkiego rodzaju przetwory, które robimy z warzyw i owoców dostępnych w sezonie, zakupionych od lokalnych sprzedawców, a które świetnie się sprawdzają zimową porą. Jeśli jednak nie mamy wprawy, czasu bądź ochoty na robienie letnio-jesiennych przetworów możemy śmiało już w okresie zimowym postawić na zakup mrożonek. Moim zdaniem smakowo nie dorównują świeżym warzywom i niestety taki rozmrożony brokuł nigdy nie będzie chrupiący, można natomiast dodać go do zupy, zrobić sos, krem itp. Mi natomiast smakowo bardzo odpowiada m.in. włoszczyzna, szpinak czy mrożone maliny. Trzeba próbować;) 

Chcę zaznaczyć, że aby zdrowo się odżywiać nie trzeba od razu zaopatrywać się w stertę popularnych egzotycznych specyfików, tj. jagody acai, owoce goji, młody jęczmień czy olej arganowy, które w sklepach z ekologiczną żywnością rzeczywiście kosztują krocie. Wystarczy trochę poszukać i popytać a wtedy zorientujemy się, że wypad do marketu można zastąpić wizytą na lokalnym targu bądź w gospodarstwie. Pamiętajcie - "jesteśmy tym, co wkładamy do ust":) 




Zdjęcia, źródło: Internet


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz